Dziś to mam jakiś wytyrany dzień.
Rano okazało się że mąż po zmianie opon musi coś jeszcze w nim podłubać. No i się zaczął młyn. Pakowanie młodego podrzutka do rodziców, szybkie wyjaśnienia co i jak i o której. Pożyczenie autka od mamy i do szkoły. Potem po szkole szybko do mamy, sprawdzić co i jak z Młodym, po męża szybko dać obiad, zawieźć go do miasta - bo jechał na koncert z chłopakami, do sklepu, bo pieluchy Młodego prawie "wyszły" i z powrotem do rodziców. Tam troche posiedziałam i poplotkowałyśmy z mamą i do domu. Kąpanie, butla usypianie. Potem chwila dla siebie. Zjadłam surówkę z jabłka i marchwi, teraz niezdrowo popijam wino.
Bolą mnie stawy biodrowe, kręgosłup. Jeżeli ból sprawia że czujemy że żyjemy, to ja czuję baardzo że żyję. Aż za bardzo.
nie mam na nic siły, ani ochoty. Poza winkiem...i spaniem...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ilona33
8 listopada 2010, 08:17Mysle, że takie szybkie spadki to głównie gospodarka wodna i jak tylko zaczne warzywa lub zblizy sie @ to waga wroci z wielkim impetem, a wtedy bedzie mi najnormalniej przykro. Lepiej chudnac wolniej a trwalej ;-) Al;e jednoczesnie, nie powiem, codzienne wazenie przysparza mi wiele radosci ;-)
Ilona33
7 listopada 2010, 07:34To grzybek tybetańki. http://grzybektybetanski.pl.tl/W%26%23322;a%26%23347;ciwo%26%23347;ci-lecznicze.htm