Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
16 czerwca DZIEŃ 30 - MIJA MIESIĄC


W końcu dotrwałam do 30 dni ćwiczeń i jako takiej diety...czy nie diety, ale źle nie było.
Efekty są już od dwóch tygodni do których już się przyzwyczaiłam. I nadal mi mało, bo czuję się gruba. Zaraz po ćwiczeniach, zmierzę się i zapiszę wymiary, choć po tych batonach nie wiem czy coś ubyło od ostatnich pomiarów.

Śniadanie: kanapki ze zwykłym chlebem(tostowym, niestety tak mnie napadło), jedna kanapka z serem żółtym, trochę masła, sałata i pomidor, druga kanapka z twarożkiem i dżemem truskawkowym(robiony domowo)
Obiad: spaghetti z pesto szpinakowym(szpinak zmiksowany, czosnek, pieprz,sól, podsmażana cebula, oliwa z oliwek), kurczakiem, serem feta i gotowanym jajkiem, jogurtem naturalnym.Pychota.
Kolacja: wypiłam koktajl po 20 godzinie z jednego banana, łyżki miodu i mleka-zastępuje mi to coś słodkiego na które od paru dni mam strasznie ochotę.
Ćwiczenia:
killer z ewą,
ćwiczenia na brzuch i pośladki ze skalpelu,
20 pompek damskich,
5 minutówka z Ewą,
pare ćwiczeń na nogi,
40 wymachów ręki na biceps
Nie podaje wymiarów, bo wstyd prawie nic się nie zmieniło może za wcześnie, może trochę się zaniedbałam. Różnica to jakieś 0,5 cm/ 1 cm lub nic. 
Trzeba ograniczyć kolację do owoców. Dziś wprowadziłam to z powrotem w życie. Działamy bo za kolejny miesiąc będą mizerne efekty. A przecież tego nie chcę. Za miesiąc spodziewam się większej rewelacji. Obym się nie zawiodła. Byle żeby się w domu nie rozleniwić. Bo tam łóżeczko w swoim pokoju takie wygodne... :D. No, no, no! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.