Drodzy współtowarzysze w odchudzaniu!
Tydzień temu dołączyłam do Was i rozpoczęłam walkę ze swoimi słabościami, a są nimi ogromne łakomstwo, miłość do jedzenia oraz słaba wola. Udaje mi się wytrwać, jestem dosyć mocno zmotywowana dzięki wsparciu mojego narzeczonego. Muszę przyznać, że sporym motywatorem jest również dla mnie zbliżający się mój własny ślub, który odbędzie się 15.09.2018. Tak wiem, że jeszcze jest sporo czasu, ale gdyby było go mniej, moje odchudzanie było by dużo bardziej nerwowe, nagłe i mogłoby odbić się na moim zdrowiu, a tak na spokojnie czuję, że dam radę CHOĆ POKUSY DEPCZĄ MI PO PIĘTACH! Najgorzej, jak spotykamy się z rodziną wspólnie przy stole, a jest to najczęściej wieczorem, w towarzystwie pysznego wina i jeszcze pyszniejszych przekąsek typu serki owcze, pleśniowe, winogrona, suszona szynka itp... Ohh jak mi wtedy ciężko, muszę odsuwać się na bezpieczną odległość, a kiedy jakimś sposobem moja ręka wydłuża się tak, że niemal już dosięga smakowitego i tłuściutkiego serka, mój narzeczony szybkim ruchem odsuwa opakowanie jeszcze dalej. Jest to śmieszne i tragiczne zarazem. Jednak ćwiczy moją silną wolę. ALE! Żeby nie było, nie jestem maltretowana, gdyż od czasu do czasu pozwolę sobie na lampkę dobrego wina, niestety serki nie, bo no nie i koniec .
Jutro ważenie, jeśli okaże się, że wszystko idzie zgodnie z planem, to kupię sobie coś ładnego do ubrania, żeby chociaż troszkę się udobruchać .
MamaPrawieFit
19 stycznia 2018, 12:13Trzymam kciuki :) Dieta to nie kara, czasami możesz sb pozwolić na małe grzeszki , bo inaczej oszalejesz :)
idajuliaantonina
19 stycznia 2018, 12:41Dziękuję, dokładnie, jednak wiem, że właśnie przez łakomstwo tak szybko przybrałam na wadze :) Ale cieszę się, że wcale tego serka nie zjadłam :) Zobaczymy co będzie dalej ;)