W poniedziałek umówiłam się na 5:30 na bieganie ze starszą siostrą (edit. to znaczy w niedzielę - na poniedziałek, tj. dzisiaj. ... a byłam już przekonana, że dziś jest jutro 🤫) Zagroziłam, że jeśli zaśpi to nigdy więcej na bieganie się z nią nie umówię.
No i zaspałam ja 🤭
Ale nie dużo, bo 20 minut, ale już za późno było, bo na 6 miałyśmy wrócić. Poszłam sama na krótką przebieżkę. Oczywiście kondycja opłakana, ale i tak najlepsza w moim życiu.
Na 7:30 miałam lekarza. I... kicha. Powiem Wam, że mało gościu wiedział 😑 Sprawdzałam go 🤫 Strasznie mnie wkurza takie coś, bo nie mogę trafić na rzetelnego lekarza.
Cały czas badam jedną zdrowotną zagwostkę, która ciągnie się za mną od lat a nie wiadomo co się dzieje. Powiem Wam, że spędziłam nad poszukiwaniem odpowiedzi dziesiątki godzin i setki stron.
Za to rozwiązałam jedną zagadkę nad którą zastanawiałam się równie długo. Ile książek przebadałam to moje, ile nocy w życiu z tego powodu nie przespałam też. Często mnie to martwiło, bo babcia ma to samo, ale ona jest 80+ a ja 20+.
No ale niestety ten objaw jest tylko pośrednio zależny.
Więc dalej jestem z ręką w nocniku i nic nie wiem.
Ciężko się żyje.
Na razie mam tylko skierowanie. Jakoś nie chce mi się nawet z niego korzystać.
W pracy same zawirowania. Sesja za pasem, brzuch napieprza. Niby mnie ta rozmowa z psychologiem (edit. od rekrutacji do projektu) nie stresuje, wręcz nie mogę się doczekać, ale chciałabym bardzo dobrze wypaść, więc dużo czytam i układam sobie w głowie i analizuję. Wyspać się nie mogę przez to wszystko ostatnio, bo ciągle staram się coś ogarnąć za mocno, kawy za dużo i innych takich. Nie wychodzi to na dobre, bo moja koncentracja zalicza właśnie depresję. Czekam na teraz na wzloty.
Między lekarzem a pracą zdążyłam posiedzieć i poczytać w parku. Nie opłacało mi się wracać na te 1,5h do mieszkania. Na szczęście mam bardzo bliziutko antykwariat a w nim książki po złotówce. Zawsze można coś wybrać jak się swojej zapomni 🙂
I na koniec coś dla głowy ładnego 🙂
Ludwik Jerzy Kern
"Problem" (Szpilki, nr 51-52 z dn. 26.12.76.)
Slowa, podobnie jak ludzie,
Albo idą do góry,
Albo zostają zerem.
Na przykład słowo problem. Zrobiło moim zdaniem,
Największą ze wszystkich słów karierę.
Czy sobie popatrzysz daleko,
czy sobie popatrzysz blisko,
Problemem dosłownie jest wszystko.
Bo jak się zastanowić, to w gruncie rzeczy nie ma
Żadnej dziedziny życia, co by nie miała problema [...].
Ja osobiście nagrodziłbym Noblem,
Nagrodzilbym Noblem tego,
Ktoremu się uda z języka polskiego
Wykreslić na zawsze - problem.
I już żadnych coachingowej mowy nie potrzeba 🙃
Luckyone13
25 czerwca 2021, 19:20O patrz, zapomniałam napisać komentarz! Wiesz, współczuję z dolegliwością cokolwiek to jest. Pamiętam jak mi ciężko było z moim refluksem. Wszyscy mówili o GERD - refluksie przełykowym i jak mówiłam lekarzowi, że ja nie czuję tak palenia w przełyku tylko gulę w gardle to patrzył na mnie jak na kosmitkę... A ja cierpiałam jak sobie później wyszukałam na LPR - refluks krtaniowo - gardłowy, czyli kwas podrażniał mi gardło. W końcu kupiłam medyczną książkę na ten temat aby się dokształcić i tam się dowiedziałam, że w przypadku LPR należy uważać na kwasy owocowe. I wtedy zrezygnowałam z owocowych koktajli i o niebo lepiej! Ale to też nie od lekarzy a z książki się dowiedziałam. Powodzenia w poszukiwaniach! I powodzenia na tej rozmowie!!
Krummel
21 czerwca 2021, 21:25U Ciebie jak zwykle intensywnie. Mam nadzieję, że w końcu jakiś dr House rozwikla twoją zagwozdkę i uda się opanować problemy zdrowotne. A menu... Aż się głodna zrobiłam ;)
iamcookie3
22 czerwca 2021, 14:38Nie zawsze jest intensywnie, bywa z tym roznie. Czasem mi się tylko tak wydaje, bo nie mam siły i wszystko wydaje się aż za intensywne 😆 Jedną ogarnęłam po X latach, więc już lżej na serduchu. A z żarciem to się zrobił kłopot, teraz na pewno byś się nie robiła głodna patrząc co ja jem 😅😅 po WSZYSTKIM mam rewolucję. 😅😅