Witam Kochane.
Nie uwierzycie co się stało.. W poniedziałek prawie straciłam palec.. Pomagałam mojemu tacie przy rozcinaniu grubego węża i mój palec wszedł centralnie pod nożyczki. Na szczęście nie odpadł, trzymał się. Pojechaliśmy na pogotowie, gdzie po 1 godz i 40 min zostałam przyjęta. Jeszcze się okazało, że jest złamany. Ale pomimo że opis jest dosyć makabryczny to nawet mnie jakoś straasznie nie bolało, mój organizm dobrze sobie poradził. I bardzo dobrze zachowałam się w tej kryzysowej sytuacji, bez paniki i krzyków, tylko na spokojnie. Jestem z siebie dumna.
Dziś o 17 wizyta w przychodni, mam nadzieje ze bedzie wszystko ok.
Ale nie mogę ćwiczyć i to mnie baardzo martwi ....
Postaram się z dieta, poszukam fajnych, dietetycznych przepisów i duuuuzo owoców.
Buziaki