Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mała ochota


Wszędzie rady: ,,Jedz dużo warzyw, są sycące, pij mnóstwo wody, zapełni żołądek'' - tak jakby cała sztuka polegała na nieodczuwaniu głodu.
Problem w tym, że nie to jest najgorsze. Nie chodzi o głód sam w sobie, ssanie w żołądku.
Chodzi o ZACHCIANKĘ. Co z tego, że wpakuję w siebie talerz sałaty i szklankę wody, skoro mam ochotę na czekoladę albo pizze...
Taki dzień jest właśnie dziś.
Co mi po radach ,,kiedy masz ochotę na coś słodkiego zjedz owoc'' - skoro zjadłam owoc, a mam ochotę na coś czekoladowego.
Takie to właśnie rozterki odchudzających się.
Bo głód, a głód to dwie różne sprawy i nie chodzi jedynie o to, aby zapchać brzuchol. Bynajmniej nie w moim wypadku.



  • I_can_do_it

    I_can_do_it

    25 czerwca 2013, 16:19

    Czasem potrafię nad tym zapanować, a innym razem po prostu brakuje silnej woli

  • Nyanne

    Nyanne

    24 czerwca 2013, 18:48

    Dokładnie! Często tak mam. I ta wewnętrzna rozterka "zjeść i zawalić czy nie zjeść i być dumnym z siebie?".

  • Trendgirl

    Trendgirl

    24 czerwca 2013, 18:39

    To zjedz. Nie walcz ze sobą. Poćwicz wtedy wiecej żeby to spalić.

  • I_can_do_it

    I_can_do_it

    24 czerwca 2013, 18:27

    Bo jak już taka ochotka wejdzie w głowe to koniec! Wiadomo - kostka czekolady nie wpłynie na efekty, ale kto kończy na kostce :) ?

  • wiedzmaq

    wiedzmaq

    24 czerwca 2013, 18:16

    rozumiem Cię, czasami uda się mi to przezwyciężyć, czasami nie... trzymaj się;]

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.