Ja juz po imprezie. Nie najadłam się jak śfynia zjadłam trochę sałatki i odrobinkę ciasta dla spróbowania nic więcej. troszkę wódki wypiłam i jestem lekko ciepła he. dawno w takim stanie nie byłam. nie zebym była pijana ćwiczeń dzisiaj nie było. jutro na drugą imprezę do teściowej. też nie zamierrzam się objeść. tylko symbolicznie coś spróbować.
menu
8.30- owsianka z jabłkiem + garść orzechów włoskich
11.30- pół makreli wędzonej + 3 małe kromeczki chleba
14.30- zupa ogórkowa + kromka chleba, 10 kopytek z tłuszczem i kapustą kiszona
17.30- sałatka różna i odobinka placka
21.00- 2 kanapeczki z wędliną pomidorem i sałatą.
jestem zadowolona. kolejny raz pokonałam swoja słabość. nie w całości ale większości
Waga dzisiaj pokazała mniej niż zwykle czyli 67.5 kg a ostatnio było 40 dag więcej. z cm spadło zaledwie -3,5 cm. rewelacji nie ma. ale dobrze że chociaz tyle nic nic ubyło.
Jeszcze daleko do ideału brakuję. eh. czasem tracę nadzieję na osiągnięcie ideału.
miłych snów.
montignaczka
9 grudnia 2013, 09:55ważne, że impreza udana. Czasem taki odstres potrzebny :)
butterflyyyyy
7 grudnia 2013, 23:37Co nagle to po diable... Gdyby mozna bylo latwo i szybko wygladac idealnie to wszystkie laski na ulicy bylyby wspaniale i idealne... :)
artosis
7 grudnia 2013, 22:58Oj no cos ty przeciez dasz rade ;) nie licza sie tylko sukcesy wagowe ,ale te ine trz fakt ze sie nie objadlas to sukces :) dasz rade male kroczki powoli i systematycznie :)
pazzobruna
7 grudnia 2013, 22:51Jakie zaledwie 3,5cm to aż 3,5cm! super! Nie wiem o jakim ideale piszesz ale najważniejsze żebyś się sobie podobała i cieszyła z każdego spadku :) Świetnie sobie radzisz z zachowaniem umiaru na imprezach niedługo to będzie norma :)