Nie do wiary. Mam na sobie koszulke którą mierzyłam na początku sezonu letniego i wtedy była ciasna a teraz jest przyzwoicie a to już jakiś postęp i to jak motywujący.
Od razu sięgam po mojego razowca i zamiast trzech kromeczek robie ino dwie.
Uwielbiam chudnąć, a wczoraj to mój mężczyzna też mi komplement zasuną że ładniej wyglądam. O losie jak mi dobrze, na obiadek mam w planie prawdziwy barszcz ukraiński dla całej rodzinki nie licze mu kalorii i tez zjem jak zwykle w wersji MŻ.
Kochane Vitalijki życze wszystkim dobrego humoru i samopoczucia na cały dzień.
P. S.
Mimo wszystko nadal omijam wage niech w piątek efekt będzie jeszcze bardziej spektakularny
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
PANDZIZAURA
26 lipca 2011, 15:43ten stan gdy ciuchy robia się luźne.Gratulacje .
koralina1987
26 lipca 2011, 11:49hym barszczyk? smaka narobiłaś, u mnie dziś kurki (sąsiad nazbierał i przyniósł koszyczek)
happysummer
26 lipca 2011, 09:44ja również mam dzisiaj na obiadek barszcz ;) Co do koszulki ciesze się razem z Tobą, znam to uczucie gdy ciuszki robią się luźniejsze ;) pozdrawiam! ;)