Tym razem strategia i taktyka
Mam dość ciągłego odchudzania się. Jestem tym zmęczona. Od kilkunastu lat w kółko to samo – chęć schudnięcia, kolejna próba, kolejna porażka, kolejne kilogramy na plusie. Dół. Chwila przerwy. Frustracja. I ponowna decyzja o odchudzaniu. I te same rezultaty. Dosyć. Koniec. To już ostatni raz.
Zaczynam się odchudzać. Od jutra. Dieta cud. 10 kg w miesiąc. 1000 kcal i 3 godziny ćwiczeń dziennie. Do tego wymyślny jadłospis, którego składniki pomogą nie tylko zrzucić kilogramy, ale i uszczuplić portfel. Pierwsze dwa dni są ok, jest motywacja i energia. Trzeciego dnia przychodzi kryzys, ale walczę. Do dnia czwartego. Wtedy siedzę przed telewizorem z tabliczką czekolady i to nie taką zwykła, ale taką gigantyczną, co to waży chyba z 300 g, ewentualnie może być też pizza - koniecznie duża i z sosem czosnkowym. Poddaję się. Coś tu znowu poszło nie tak. Na kilka tygodni rezygnuję z planów schudnięcia. W międzyczasie przybywają ze 2 nowe kilogramy, więc ponownie zbieram siły i zaczynam walkę. W ten sam sposób. Takie same efekty. Znowu porażka. Tak to ma wyglądać? No właśnie nie. Tak to wyglądało do tej pory.
'Jeśli ciągle robisz tak samo, nie oczekuj, że coś się zmieni' - taka myśl. Oczywista, a jakaś taka odkrywcza. Podążając nią, zmieniam swoje podejście do odchudzania. Skoro nie jestem w stanie ot tak po prostu zastosować diety i schudnąć, to znaczy, że temat jest poważniejszy i potrzebna mi jest jakaś lepsza taktyka, strategia.