Hej!
Dawno mnie tu nie było, ale miałam ostatnio jakiś taki czas, że jedyne na co miałam ochotę to iść po pracy do łóżka i nie musieć nic robić..
Kiedy już wyzdrowiałam, to zaczął mi się PMS i bardzo źle go wniosłam w tym miesiącu :( nie wiem, co mi się działo, ale miałam totalny spadek formy :( Kiedy musiałam wracać od mojego K. do domu to się tak strasznie popłakałam jak jeszcze dawno.. Coraz bardziej męczy mnie to, że mieszkamy daleko od siebie i nie mogę go codziennie widzieć. Choć czasem mam ochotę go udusić, to nie umiem bez niego żyć. Przez te moje hormony miałam taki spadek nastroju, że pomyślałam, że jakbym mogła to już bym się zwolniła z mojej pracy i pojechała do niego. Niestety na razie to nie jest możliwe. I tak mi było źle ostatnio i w ogóle.. Nie umiałam sobie z tym poradzić.. Męczy mnie moje pms, bo zawsze wtedy z byle powodu płaczę i jest mi ciągle smutno i każdą pierdołę biorę do siebie. A jak wasze pms? Przechodzicie go? Czy to zupełnie obca spawa dla was :)
Jeśli chodzi o wagę to w zeszłym tygodniu straciłam tylko (albo aż) 0,5 kg ;) A to za sprawą tego, że w długi weekend dałam sobie spokój z dietą, także ze względu na to, że mój K. przyjechał do mnie i we czwartek był rodzinny obiad, plus moja mama upiekła pyszne ciasto z truskawkami! <3 mniam kocham truskawki! A ja sama zrobiłam sernik na zimno w odchudzonej wersji :D No i zaliczyliśmy jeszcze wypad na piwo. Piłyście kiedyś piwo jagodowe ? Ja piłam ostatnio i było naprawdę pyszne :) Nie było też prawie żadnego ruchu, oprócz koncertu na który zabrał mnie Misiek. Piotr Zioła. Nie znałam chłopaka w ogóle, dopiero jak poszliśmy na koncert, ale :) było warto naprawdę mi się podobało ;)
Oprócz pms'a mam jeszcze mały kryzys w pracy, czasami ma się poczucie, że w swojej pracy dochodzi się do ściany. Będę musiała pewnie w najbliższych kilku miesiącach podjąć ważne decyzje.. co dalej robić? Może podzielicie się ze mną swoim doświadczeniem, odnośnie pracy i tego czy warto ryzykować? Jak to u was wygląda wolicie dokonać nawet dużej zmiany czy macie podejście "poczekam, pewnie to minie"? Chyba jak praca przestaje nas cieszyć to czas zmianę..
Mam też do was wielką prośbę!! :D Moi znajomi rozkręcają ciekawą stronkę na FB. Dotyczy ona historii o najgorszych randkach ever :D Chodzi o to, żeby ludzie podzielili się historiami ze swojego życia, kiedy to mieli ochotę uciec ze spotkania :D W większości przypadków takie historie są mega śmieszne ;)| Każdy lajk się dla nich liczy :P Tak, więc jakby się wam chciało tam wejść i kiliknąć to w ich imieniu baaaardzo dziękuję link -> https://www.facebook.com/Taka-sytuacja-56876077330...
A może któraś z was sama podzieli się swoją historią? :) Wystarczy wysłać wiadomość na priva, a wszystko będzie ANONIMOWO opublikowane ;)
Powodzenia dziewczyny! Trzymajcie się i walczymy dalej :)
Ach! I tak mnie teraz naszło, że pomimo tego, że odeszłam trochę od diety to pierwszy raz nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu, tylko jakby to było coś najnormalniejszego na świecie wróciłam do niej i nie myślałam sobie, że może znowu się tak znowu objem i się nic nie stanie. Tylko po prostu znowu jem zdrowo :) Poza tym jak się objadłam w Boże Ciało to się wieczorem źle czułam :(
Pozdrawiam was!
SzalonaRuda92
2 czerwca 2016, 06:11nie martw sie ja na zmiane placzę albo rzucam czym popadnie male rzeczy szybko potrafia mnie wyprowadzić z równowagi tak że pozniej mi az glupio... Co do K. nawet nie wiesz słonce jak Cie rozumiem sama pamietam jak wracalam od mojego X i poł drogi łzy leciały jak grochy.. życzę Ci żebyscie zamieszkali ze soba kto wie może niedlugo nadarzy się taka okazja? Ściskam mocno
HippieSoftKitty
2 czerwca 2016, 10:48Dziękuję Ci za słowa otuchy. Realnie patrząc to taka szansa mogłaby być za pół roku. Ktoś by mógł powiedzieć, że pół roku to nic. Ale dla mnie pół roku to jak jakaś wieczność. I myślę o tym ile fajnych chwil nam ucieknie.. :( Poza tym on jest dla mnie ogromną motywacją.. wyciąga mnie z łóżka na spacer, jak jesteśmy na mieście to pilnuje to, żebym nie rzuciła się na każde miejsce gdzie dają dobre burgery :P Itd. Mam też poczucie moje życia na walizkach.. krążenia między dwoma domami.. Ja też czasem jestem maruda i czasem zbyt skupiam się na tym co będzie niż na tym co jest! :/ Ale po prostu jest mi już tak bardzo źle bez niego.. :( Nie ma czasem lekko, ale ważne, żeby się nie poddawać. K. się śmieje, że będzie jeszcze czas, kiedy będę go miała dość.. ale ja jestem taka niecierpliwa i najchętniej to już bym chciała ten czas.. bo wiem, że nie będę go miała dość.
KittyKatt
1 czerwca 2016, 23:16PMS, w sumie nie bardzo odczuwam, właściwie tylko wilczy głód, dosłownie, ostatnio wbiegłam do pracy tuż przed zamknięciem, walnęłam głową w ladę i wyjęczałam, że jestem tak strasznie głodna, że mnie nakarmili mimo późnej pory. A zmiany nastroju i płaczliwość to mi się załączyła też ostatnio, poryczałam się na zmianie i to właściwie w reakcji na przyjazny uśmiech przyjaciela... albo oglądając Misia Padingtona... albo reklamę zupek chińskich, bo oni tam byli tacy szczęśliwi i postanowiłam, że to odpowiedni czas na urlop. Także Tobie również polecam znalezienie czasu na chwilę relaksu i chwilę zapomnienia o smuteczkach, byle nie za pomocą czekolady :) a w pracy to zależy od sytuacji, jeżeli jest bardzo dokuczliwa i rozmowa nie pomaga to poszukałabym miejsca, w którym by mnie docenili :) Trzymaj się cieplutko, wysyłam Ci pozytywne myśli :)
HippieSoftKitty
1 czerwca 2016, 23:45To rozumiem, że pracujesz w jakimś miejscu, gdzie papu dają :D urlop czeka mnie dopiero w sierpniu! Ale dobrze, że w ogóle będzie.. jeszcze dwa miesiące.. dam radę :) Po prostu czasem jest taki dzień, że ma człowiek ochotę przytulić się do kołdry i żeby cały świat dał nam spokój.. Dzięki za pozytywne myśli, myślę, że bardzo mi się przydadzą :)
KittyKatt
1 czerwca 2016, 23:51Oj, pracuje w KFC, więc pokusy czają się na mnie wszędzie, a najśmieszniejsze, że do pracy mam bliżej niż do sklepu :p
HippieSoftKitty
2 czerwca 2016, 00:30No pokus to dużo masz fakt.. ale w leci macie fajne lekkie menu, chodzi mi o te dania grillowane :) Ale polecam robienie sobie jedzenia do pracy samemu.. wymaga to wstania wcześniej i ogarnięcia tego wszystko.. ale popłaca.. serio :)
KittyKatt
2 czerwca 2016, 00:47Grillowane mamy przez cały rok i tylko takie mięso jem w pracy, zmniejszam kaloryczność jak mogę, porzuciłam nawet frytki i pepsi, ale staff to jedna, jedyna rzecz, której tak na dobrą sprawę nie potrafię sobie odmówić, jak nie jem tego parę dni, to wcale mi tego nie brakuje, ale gdy jestem w pracy to jest kosmos :p