No tak, święta, święta iiii pochłonęła mnie wielka, czarna świąteczna dziura! Jadłam, owszem... trochę sobie dogadzałam; barszczyk, pierożki, ciasta, pierniczki... Zapomniałam o jakichś ograniczeniach, na szczęście mój żołądek o nich pamiętał, skurczył się biedak i nie wiele byłam w stanie w niego wcisnąć...
Z ćwiczeniami... z jakimi ćwiczeniami? No niestety ćwiczenia poszły w odstawkę, bo przy okazji świąt złapałam jakieś potworne choróbsko i dusiłam się z kaszlu, nie wspominając o katarze :/ cóż... ciężko mi było wstać z łóżka, a co dobiero ćwiczyć.
Więc przez ostatni czas miałam o takie podejście do mojej diety
Ale wracam! Lepiej się juz czuję, więc jutro kolejna dawka ćwiczeń :)
I... co dziwnę, nie przytyłam ani grama. Waga bez zmian, walczę dalej. Trzymaaajcie kciuki! :)
Crazyblueball
4 stycznia 2014, 10:19Tylko się cieszyć u mnie 3 kg do przodu po świętach!! Ale szybko zejdzie..musi!! ;D
Partenope
3 stycznia 2014, 22:29Przeżycie okresu świątecznego bez nadwyżki to już wielki sukces :) Pozdrawiam i trzymam kciuki :)