Schowałam wagę i nie zamierzam jej wyciągać. Waga to zdecydowanie nie jest mój sprzymierzeniec, waga to samo zło bo uzależnia i gdy tylko wchodzę do łazienki to skłania mnie do ciągłego ważenia. Mam wagowa paranoję bo potrafię się ważyć nawet przed załatwieniem TYCH toaletowych spraw i po nich, bo a może akurat coś spadło. Schowałam ją i nie mam zamiaru wyciągać. Dopiero na początku kwietnia się zważę. Jeszcze tylko wymierzyć muszę się porządnie, bo wyleciało mi to z głowy. Niby zaczęłam w piątek, ale dziś psychicznie jestem nastawiona na początek faktycznej diety. Termin u księdza zaklepany, więc nie ma zmiłuj.
Śniadanie:
-omlet z jednego jajka, 3 plasterków krakowskiej podsuszanej i 2 oliwek zielonych
180 kcal
II Śniadanie
- herbata bez cukru
- mus owocowy
100 kcal
Obiad w pracy:
-Bułka z 2 plasterkami kiełbasy krakowskiej podsuszanej
- herbata z łyżeczką cukru
260 kcal
Podwieczorek w pracy:
- kefir duży
- jabłko
- herbata bez cukru
255 kcal
Kolacja
-warzywa na patelnię ( gotowane na parze)
-herbata bez cukru
282 kcal
Przegryzka:
krojona marchewka jakieś 200 g
54 kcal
_______________
Razem:1131
Ćwiczenia:
-Rozgrzewka z Mel B 5 min
-Cardio z Mel B 20 min
- Rozciąganie 10 min
Ewi44
17 marca 2014, 13:58Oj tak waga to zło. Najwiarygodniejsze są pomiary centymetrem krawieckim.
Mileczna
17 marca 2014, 12:48ja się w sumie warze raz w tygodniu ,ale jednak po roku z ta francą mam bardezo luźne podejście....ważę sie ale mam świadomośc ,że to nie jedyny wskaźnik postepów.
sarna88
17 marca 2014, 10:43trzymam kciuki :D
agulina30
17 marca 2014, 10:36ja też mam podobną paranoję wagową! myślisz, że to trzeba leczyć ;) chyba to nie jest jakas obsesja? ja na razie z nią nie walczę.