Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nauka, nauka, nauka i.. jeszcze trochę nauki.


Fakt - nie mam czasu na nic, ale za to z dietą bardzo dobrze mi idzie, czego niestety nie mogę powiedzieć o ćwiczeniach, choć mooże jeżeli wcześniej skończę... zobaczymy. 
Trochę mało dzisiaj jadłam od rana, bo zjadłam tylko 4 małe plasterki szynki drobiowej ( małe tzn. takie jak pół zwykłego) z twarożkiem, w szkole wypiłam trochę jogurtu naturalnego a na obiad zjadłam pieczoną pierś z kurczaka z duszonymi w bulionie (bez podsmażania) pieczarkami i tzatzyki. Objadłam się w sumie, ale mało jadłam od rana więc jeśli chodzi o kalorie to jak narazie i tak pewnie wychodzę sporo na minus. Zresztą, jakie kalkorie, skoro wcale ich nie liczę? :P Plusy South Beach ;) No właśnie dzisiaj już 6 dzień który niedługo się skończy czyli jestem prawie w połowie :D nie wiem czy mam się z czego cieszyć bo waga jakoś nie specjalnie chce się oddalać od tych 69 kilogramów, ale czego się spodziewać po moich ostatnich wybrykach? ;) Do końca będę grzeczna ;)
Choć idę na komunię w niedzielę... ale to nic, mięso, warzywa, jajka.. na pewno coś będę mogła jeść :)
Kupiłam sobie wczoraj witaminy w tabletkach tzn. takie rozpuszczalne w wodzie o smaku owocowym.. chyba mogę je pić? oprócz tego piję jeszcze wapno cytrynowe i w sumie tak odbijam sobie soczki ^_^

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.