Mam straszne wahania motywacji-z jednej strony wiem jakie to łatwe, wiem, co należy robić, wiem ile to może potrwać, mam zapał do ćwiczeń, z drugiej jednak strony szukam wymówek...Największy problem stanowią w tym momencie posiłki-ich wcześniejsze przygotowanie-bez tego rzucę się na byle co! Przygotowanie to właściwie mały miki, ale obmyślić co to może być-jestem strasznie wybredna, nie jadam wszystkiego (nie umiem), do tego pracuję do wieczora i po powrocie nie zawsze mam czas, żeby gotować i jeszcze ćwiczyć-WYMÓWKI!!! I mam jeszcze jedną-nie lubię odgrzewanego jedzenia, na drugi dzień w pracy smakuje okropnie-WYMÓWKI!
To śmieszne, jak potrafię się usprawiedliwiać, żeby poprawić humor, kiedy nawalam-teoretycznie świadomość tego powinna być połową sukcesu, ale coś wątpię..;)
Wczoraj "wypedałowałam" kolejne 30 min-chociaż tyle, że chce mi się d... ruszyć.