Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ciągle gotuję...

Już pisałam, że mam teraz mało czasu. A teraz uwaga: w tym tygodniu zjedliśmy 40 jajek- 4 osoby.Chyba nawet więcej. Już zamówiłam następne. Dzisiaj zrobiłam cały garnek kotlecików wołowo-wieprzowych ( zabroniona panierka), bo nie mam już siły stać przy kuchni. Muszę dokładniej posprzątać. Ponieważ ciągle brakuje mi wartościowych warzyw do posiłków, zrobiłam przegląd piwnicy u rodziców. Mają dużo ogórków kiszonych- takich z własnej ekologicznej uprawy ( też je robiłam), papryki oraz buraczków w słoikach. To znacznie lepsze od ogórków czy pomidorów, które można teraz kupić. PYCHA!!! I jakie SZYBKIE!!!Chętnie się ze mną podzielili, bo zaraz nowy sezon... No tak. M. schudł w tym tygodniu 3 kg. Przyznam się,że według mojej wagi- ja też! Rokowania są dobre, przed świętami mam wizytę u dietetyczki. Mam wiele pytań. Muszę je zapisywać, w przeciwnym razie wszystko pozapominam. Mówiła,że powie mi jak postępować podczas świąt. Moje ostatnie Swięta nie były udane pod tym względem. No to na razie chyba tyle. Napiszę jeszcze, że codziennie robię dość duże zakupy jedzeniowe i dość dużo mnie one kosztują...Pomalutku uczę się kupowania " pod tą nową dietę". Nie jestem głodna, nie mam ochoty na słodkie, prawie nie podjadam. Czasem się po prostu zapominam jak przygotowuję posiłek. Kroję paprykę i nagle...już jest w buzi. Zapominam o wodzie. Idę sobie nalać. M. ma dziś imprezę w pracy więc na pewno z alkoholu nie zrezygnuje. Zrobiłam mu sandacza (z oliwkami, kaparami i cytryną)-0 węglowodanów. Kotlety oczywiście na smalcu! Nie wierzę w to, co piszę, ale tak naprawdę teraz jem.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.