-2,4kg. to jest mały sukcesik. już tak niewiele barakuje do pierwszego kroku milowego:
- powoli przyzwyczajam się do jedzenia śniadania przed wyjściem do pracy. nie jest to proste, ale daję radę
- regularne posiłki sprawiają, że nie jestem głodna w ciągu dnia - spokojnie mogę robić zakupy i nie rzucam się na szybkie rzeczy do jedzenia
- zmniejszają się moje kerobne fałdki na boczkach/plecach
- w restauracji jedzenie jest silniejsze ode mnie - zauważam sałatki w menu, ale pięknie szczerzą się do mnie steki i burgetry