Dzionek zaczęłam z nową energią. Śniadanko czyli owsianka z żurawiną. Następnie 30 minut z Killerem Ewy. Nie wykonałam wszystkich ćwiczeń, ale w miejscu nie stałam. Zakwasów jak na razie nie odnotowałam, chociaż uda trochę bolą. I trochę łydki. Ale przynajmniej czuję, że żyję. Wieczorem może spacer, nie wiem czy uda mi się mojego wyciągnąć z domu. Jeśli nie to zawsze jakaś inna forma aktywności fizycznej się znajdzie. Planuje na weekend majowy zabrać rolki. Zobaczymy czy się uda. Nawet jeśli nie to i tak zestaw ćwiczeń będę miała zawsze pod ręką :) Najgorszy jak to mówią jest pierwszy dzień, później już z górki. Najważniejsze aby nie dopadło nas zwątpienie. Dlatego tak liczę również na mały kop od Was. Mojemu już zapowiedziałam, że jak będę mówiła, że nie dam rady, że dziś przerwa itp, to ma mi przypomnieć, że nie ma zlituj. Na kanapie nie odnajdę wymarzonej figury. A jak mija Wasz dzionek?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
xFoka
23 kwietnia 2013, 13:07hej:) bardzo ciekawe śniadanko! takiej opcji jeszcze nie próbowałam, ja dziś zaliczyłam owsiankę ze świeżą śliwką i jest pyszne, muszę spróbować Twojej wersji z żurawiną ;) Na majówkę też biorę rolki:) Życzę Ci powodzenia i dużo wytrwałości, a przede wszystkim dobrego samopoczucia :)