Z ciekawością szłam w środę na badania krwi. Krzywa cukrowa sprawiła, że się uśmiechnęłam a tsh, że zapłakałam. Czyli jak ładnie przejść z jednej choroby w drugą, życiowego shitu ciąg dalszy.
Insulina mi spadła do tego stopnia, że wciąż nie jestem w stanie uwierzyć, że zrobiłam to tylko dietą i Berberyną. Grozi mi teraz tylko hipoglikemia i co gorsze, tarczyca ledwo zipie. Było z nią źle już w lutym, ale teraz przechodzi chyba najgorszy swój czas. Jedyny plus jest taki, że insulinooporność jest już w remisji. Mogę trochę odetchnąć, choć nie zamierzam mieszać nic w diecie, w treningach (choć tu sobie trochę odpuściłam, shame on me!).
Nie, dalej nie schudłam ani grama, ale co się dziwić - niedoczynność wciąż jest wstrętnym paskudztwem. Tu już nie zamierzam walczyć o własnych siłach, w poniedziałek ruszam do lekarza, który jest nie tylko endokrynologiem, ale także diabetykiem. Mam nadzieję, że uratuje moją tarczycę, poradzi coś na spadający po posiłku cukier. Nigdy w życiu nie sądziłam, że będę miała problemy ze stanem przedcukrzycowym, no ale cóż, życie zaskakuje. Teraz już wiem skąd te zawroty głowy przy każdym wstaniu ze stanu siedzącego.
To wszystko jednak nie zmienia faktu, że w ostatnim czasie jest mi dobrze psychicznie. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz czułam się po prostu normalnie. Łatwo mnie co prawda zdenerwować (tarczyca, again), ale szybko mi to mija i optymizm wraca z szybkością. To bardzo dobry znak, już zapomniałam jak to jest, kiedy czujesz po prostu szczęście. Oby tak dalej.
PS: Teraz już wiem czemu zniknęło mi trochę brzucha. Ni ma insulinooporności, ni ma bardzo dużego brzucha. Szkoda tylko, że twarz dalej okrągła jak brzuch mojego kota.
(luty-czerwiec)
veronicaeaton
11 czerwca 2017, 00:10Też mam insulinooporność. Jak przeczytałam twój pamiętnik zaczynam się zastanawiać czemu z tym nie walczę tak jak powinnam... Lekarz powiedział mi, że kiedy schudnę wszystkie moje problemy znikną np z miesiączką. Poszłam do pani dietetyk, a pani dietetyk powiedziała, że po prostu muszę się zdrowo odżywiać i nie ma jakiejś specjalnej diety dla insulinoopornych. Biorąc pod uwagę twoją wiedzę, możesz mi powiedzieć jak pozbyłaś się insulinooporności ? albo odesłać do konkretnego wpisu, jeśli go pominęłam?
gym-fits-me
11 czerwca 2017, 07:41To nie jest trudne. Zaczęłam jeść więcej tłuszczy i ograniczyłam węglowodany, ale nie do minimum (około 150g dziennie). Jem 3 posiłki dziennie w odstępie 5-6 godzinnym. 1 posiłek białkowo-tłuszczowy. Wyeliminowałam gluten i nabiał, jednak czasami zdarzało mi się zjeść co takiego. Zero cukrów! Żadnych słodyczy, ciastek, fast foodów, produktów lajt, które bardziej szkodzą i dają zdrowie. Zero przetworzonych rzeczy. Po prostu posiłki budowałam sobie sama od podstaw. I nie ma tu nic skomplikowanego bo zazwyczaj są to po prostu warzywa + kasza/ryż + mięso. Myślę jednak, że większą rolę odegrały też suplementy i ich odpowiednia dawka. Nie brałam leków przeznaczonych do IO, metformina może wyrządzić wiele złego w organizmie, dlatego zdecydowałam się na suplementację Berberyny, która jest co prawda droższa, ale nie ma efektu ubocznego. Do tego cynk, selen, tyrozyna, ashwagandha, witamida D i K, chrom, oraz omega 3 (w bardzo dużej dawce).
gym-fits-me
11 czerwca 2017, 11:26Do tego moja droga - zmień dietetyka. Jeśli twierdzi że nie ma specjalnej diety dla osób z IO to nie zna nawet podstaw i może wyrządzić Ci niezła krzywdę swoją niewiedzą.
veronicaeaton
11 czerwca 2017, 17:22Dzieki wielkie!