Tytuł posta dość znaczący, na przekór przysłowiu "początki są trudne". Może i są, ale jestem dobrej myśli. Szczerze, to już wczoraj wykluczyłam z diety wszelakie słodycze i inne śmieci. Dziś też dam radę i nie spojrzę nawet na żaden batonik, który ukryłam w szafce z ciuchami;) Trudno o powstrzymanie się od podjadania, skoro tyle słodyczy zostało po świętach .
Nie ukrywam, to Wy i Wasze wpisy, dziewczyny, zmotywowały mnie w końcu do podjęcia wyzwania swoim kilogramom i założenia tutaj konta. Wasza determinacja i motywacja są zaraźliwe, wiecie?;)
Pozdrawiam cieplutko,
Gusta