Noc przespana w ilości 2h trochę przez bolącego zęba trochę przez wczesną pobudkę (3.30), ale stroiki już są i znicze też, zdjęcie pyknę później, bo nie mam teraz do tego głowy. Siedzę jak na szpilkach. Moja godzina sądu ostatecznego dobiega, jak nie napiszę nic do wieczora to znaczy że nie żyję. A ten tekst choć ciut mnie odstresował, warto przeczytać.
DENTYSTA
Miałem umówioną wizytę na
10:30. Ta godzina chodziła mi po głowie od przeszło miesiąca. Pierwsze
wizje ciemnego magazynu, pełnego narzędzi
do tortur, przesiąkniętego zapachem krwi i spalonego mięsa pojawiły się tuż po zdaniu
'To na dziesiątą może być? ' kończącym telefoniczną rejestrację.
Mimo to cieszyłem się z przyszłej wolności od kilkunastodniowego bólu.
Gdyby zęby mogły się cieszyć również by to robiły.
Ból mi nie przeszkadzał.
Taki zaprawiony w bojach człowiek jak ja, który z niejednego pieca chleb jadł, go nie odczuwa. Od kiedy fala lamentu: "boże jak boli", "za jakie grzechy",
"wyrwą mi pół twarzy" i "mam problemy z prostatą" nie dostarczały mi współczucia ze strony rodziny oraz dodatkowej porcji deseru, postanowiłem udać się na wizytę do wyrwizęba.
Nie spałem już od 7 rano. Wersja oficjalna mówi, że czekałem na wieczorynkę dla amerykańskiej Polonii. Nie jadłem śniadania będąc święcie przekonanym, że do znieczulenia należy być na czczo. Pewnie dobrze zrobiłem, bo przez pokarm + stres zasiliłbym konto jednej z babć klozetowych.
Po drodze do celu nie miałem ataku Parkinsona, ilość śliny w przełyku była unormowana i gdyby nie brak opalenizny można by powiedzieć, że wcale nie pobladłem.
Na miejscu zauważyłem młodą parę rozmawiającą z dentystką na korytarzu.
Przeszły mnie obawy o nowych reformach NFZu nakazujących wywiad psychologiczny przed wejściem do gabinetu, zapewniający bezpieczeństwo lekarzy podczas rozpieprzania szkliwa pacjentów. Czułem, że odpadnę w przedbiegach, więc od razu chciałem się przyznać, że od miesiąca nic nie biorę i będę grzeczny.
Na szczęście okazało się, że to zwykła i jedyne, o co mogłem się wkurzyć to kolesiostwo i wpychanie bez kolejki. Chociaż w tym przypadku nie zależało mi na byciu pierwszym.
Usiadłem na krzesełku i z uwagi na 20 minut wolnego czasu sprawdziłem trzy razy wszystkie dokumenty i raz czy mam majtki na sobie. Potem asekuracyjnie namierzyłem pobliską toaletę i upewniłem się czy wchodzę do kółeczka czy trójkącika.
Czułem się dobrze, jak gdyby nigdy nic. Aż tu nagle wysiadła klimatyzacja, nogi same zaczęły mi stepować, a ręce upaćkały się w nawilżaczu Durexa. Wyciągnąłem komórkę, by zminimalizować stres i alfabetem Morse'a wysłałem 20 smsów, żaląc się na swój żywot. Odpisał jedynie Orange. Nie miałem kasy na super oferty darmowych minut, dlatego zająłem się podsłuchiwaniem debaty między dentystką a nastolatkami.
Kiedy analizowałem biel farby przez gabinet przewinęły się 4 osoby.
Desperaci.. Są lepsze metody na śmierć.
Z gabinetu wyszła przyjaciółka doinformowanej nastolatki. Trzymając się za buzię dała do zrozumienia, że nie ma ochoty na rozmowę. Koleżanka pobiegła jednak za nią i odpowiedzi na liczne pytania o zabieg musiała odczytać z ruchu załzawionych powiek.
Wybiła 10:30 a ja nadal siedziałem w poczekalni. Pielęgniarka, wychodząc z gabinetu, poprosiła dziewczynę do środka, jednocześnie dziwnie patrząc na mnie.
"No to teraz się zacznie" - powiedział chłopak dziewczyny.
Umiesz puentować chłopie. Za kilka minut czeka mnie taki sam los, co twojej lubej. Sądząc po opowiadaniach to raczej twojej byłej. Wahałem się czy nie wyryć daty na krzesełku i zostawić kilku słów dla potomności do czasu, kiedy żołądek wyraził chęć zwiedzania. Lokalizację miałem sprawdzoną, więc pognałem tam niczym kucyk po polu pszenicy, gdzie zobaczyłem...
' TOALETA ZAMKNIĘTA. KLUCZ DOSTĘPNY W GABINECIE NR.6 '
To koszmar. To musi być koszmar. Pozostało mi przyjąć pozycję modliszki, czerpać siłę z kosmosu, połączyć się astralnie z wszechświatem i mieć nadzieję na to, że się nie zesram.
Kiedy wspólnie siedzieliśmy w ciszy, w tle rozległ się dźwięk piły.
Prawdopodobnie tarczowej. Było mi słabo. Zmówiłem pacierz, zrobiłem rachunek sumienia i zastanawiałem się czy będą o mnie uczyć w podstawówkach.
Podczas tych rozmyślań o edukacji natrafiłem na rozmowę o praktykujących studentach.
W końcu stało się. Wybiła godzina mojej śmierci. Nie zwracałem uwagi na to, że pielęgniarka wywołała mnie, jako Panią. Kątem oka widziałem dziewczynę rzucającą się z płaczem w ramiona swego chłopaka i wiedziałem, że już więcej nie będzie mi dane obejrzeć Krecika. To mój koniec. Wszedłem do środka, gdzie biel zwężała moje spojówki.
Oczom mym ukazał się straszny widok. Nie trzy metrowe piły, nie splamione krwią obcęgi, nie nagie plakaty Ewy Sonnet a...
Podczas gdy ja starałem się nie zemdleć, on eksplorował moją jamę ustną niczym Indiana Jones. Nawigowałem go jak mogłem, by swoim lustereczkiem na patyku znalazł źle zrośniętą ósemkę, jednak w slangu stomatologicznym "lewa strona" znaczy zupełnie co innego niż normalnie. Kiedy w końcu mu się udało zwołał naradę rodzinną. Banda studentów stanęła nade mną i ze zdziwieniem wlepiała swe gały, jakby do tej pory zęby widzieli jedynie w atlasie.
Jasne, zwiedzajcie sobie. Nie zapomnijcie skasować biletów.
Oprócz Rudolfa był jeszcze Esesman, non stop klikający w komórkę, oraz Małgorzata. Brunetka o pełnych ustach i biuście, chętna zatopić w twych koronach wiertło A6.
Każdy po kolei brał lustereczko i musiałem trzy razy otwierać i zamykać buzię, aby wszyscy mogli się dobrze nauczyć. Małgorzata poprawiła mi śliniaczek i nalała wody do kubeczka wielokrotnie się przy tym o mnie ocierając. Tak sądziłem, że na mnie leci.
Studenci przeszli do debaty, który ząb usunąć.
W końcu kierownik Zbyszek, który ma lekarską zniżkę na solarium, ostatecznie zażegnał spór pokazując wszem i wobec, gdzie jest ósemka a gdzie punkt G.
Mogliśmy przejść do rwania.
Podczas gdy ja nieruchomiałem tam toczył się niewinny flirt między 50-letnią recepcjonistką a Rudolfem. Dowiedziałem się, że nie mieszka w akademiku, ale wynajmuje mieszkanie w centrum.
Bądź, co bądź macie do czynienia z Rambo stomatologii, więc rwij !
Muszę przyznać, że Rudolf mimo zniewieściałego wyglądu i malutkiego sprzętu miał parę w łapach i szybko sobie poradził. Wprawdzie czułem się jak Somalijskie dziecko, któremu wyrywają ostatnie okruszki chleba, a dźwięk kruszonego zęba nie jest melodią dla mych uszu, to muszę przyznać - nie było tak najgorzej.
Samo rwanie było dla studentów bardzo zabawne. Oprócz alkoholu to pewnie jedyna rozrywka na ich praktykach. Dowcip trzymał się studentów przez cały czas.
Wtedy nastąpiło poruszenie jak przy narodzinach słonika na Discovery.
Młode pary zakochują się w sobie, miasta zostają uratowane, a uzębienia uleczone.
Dziś sam jestem dziadkiem.
I cóż innego mógłbym dać swojemu wnuczkowi jeśli nie Werthers Original.
Niech h..j złamie na nich zęby.
do tortur, przesiąkniętego zapachem krwi i spalonego mięsa pojawiły się tuż po zdaniu
'To na dziesiątą może być? ' kończącym telefoniczną rejestrację.
Mimo to cieszyłem się z przyszłej wolności od kilkunastodniowego bólu.
Gdyby zęby mogły się cieszyć również by to robiły.
Ból mi nie przeszkadzał.
Taki zaprawiony w bojach człowiek jak ja, który z niejednego pieca chleb jadł, go nie odczuwa. Od kiedy fala lamentu: "boże jak boli", "za jakie grzechy",
"wyrwą mi pół twarzy" i "mam problemy z prostatą" nie dostarczały mi współczucia ze strony rodziny oraz dodatkowej porcji deseru, postanowiłem udać się na wizytę do wyrwizęba.
Nie spałem już od 7 rano. Wersja oficjalna mówi, że czekałem na wieczorynkę dla amerykańskiej Polonii. Nie jadłem śniadania będąc święcie przekonanym, że do znieczulenia należy być na czczo. Pewnie dobrze zrobiłem, bo przez pokarm + stres zasiliłbym konto jednej z babć klozetowych.
Po drodze do celu nie miałem ataku Parkinsona, ilość śliny w przełyku była unormowana i gdyby nie brak opalenizny można by powiedzieć, że wcale nie pobladłem.
Na miejscu zauważyłem młodą parę rozmawiającą z dentystką na korytarzu.
Przeszły mnie obawy o nowych reformach NFZu nakazujących wywiad psychologiczny przed wejściem do gabinetu, zapewniający bezpieczeństwo lekarzy podczas rozpieprzania szkliwa pacjentów. Czułem, że odpadnę w przedbiegach, więc od razu chciałem się przyznać, że od miesiąca nic nie biorę i będę grzeczny.
Na szczęście okazało się, że to zwykła i jedyne, o co mogłem się wkurzyć to kolesiostwo i wpychanie bez kolejki. Chociaż w tym przypadku nie zależało mi na byciu pierwszym.
Usiadłem na krzesełku i z uwagi na 20 minut wolnego czasu sprawdziłem trzy razy wszystkie dokumenty i raz czy mam majtki na sobie. Potem asekuracyjnie namierzyłem pobliską toaletę i upewniłem się czy wchodzę do kółeczka czy trójkącika.
Czułem się dobrze, jak gdyby nigdy nic. Aż tu nagle wysiadła klimatyzacja, nogi same zaczęły mi stepować, a ręce upaćkały się w nawilżaczu Durexa. Wyciągnąłem komórkę, by zminimalizować stres i alfabetem Morse'a wysłałem 20 smsów, żaląc się na swój żywot. Odpisał jedynie Orange. Nie miałem kasy na super oferty darmowych minut, dlatego zająłem się podsłuchiwaniem debaty między dentystką a nastolatkami.
- No i Marcin podobno krwotoku dostał. Cały tydzień pluł krwią i mdlał.Kurwa... Krwotoku ?? W miarę dalszego podsłuchiwania dowiedziałem się jak to będzie boleć, jak będzie wyglądać kiedy coś się nie uda, i że nie należy zaciskać ręki na kroczu podczas zabiegu. Szukałem ukojenia w przeglądaniu książeczki zdrowia, lecz drgawki rąk zwracały na mnie krępujące spojrzenia konwersujących. Postawiłem na jedyną i skuteczną metodę relaksacyjną, w której jestem dobry - tępe patrzenie w ścianę.
- To widzę, że przed wizytą u mnie dobrze się zorientowałaś.
- Nooo, wszystkich znajomych obdzwoniłam, którzy mieli wyrywanie !
Kiedy analizowałem biel farby przez gabinet przewinęły się 4 osoby.
Desperaci.. Są lepsze metody na śmierć.
Z gabinetu wyszła przyjaciółka doinformowanej nastolatki. Trzymając się za buzię dała do zrozumienia, że nie ma ochoty na rozmowę. Koleżanka pobiegła jednak za nią i odpowiedzi na liczne pytania o zabieg musiała odczytać z ruchu załzawionych powiek.
Wybiła 10:30 a ja nadal siedziałem w poczekalni. Pielęgniarka, wychodząc z gabinetu, poprosiła dziewczynę do środka, jednocześnie dziwnie patrząc na mnie.
- A pan tu czego ?Dziewczyna weszła do gabinetu NR.6, ja zostałem w poczekalni.
- Miałem umówioną wizytę na 10:30.
- No to pan da dokumenty ! Skąd ja mam niby wiedzieć, że pan tu jest i czeka ?
- Telepatia.
"No to teraz się zacznie" - powiedział chłopak dziewczyny.
Umiesz puentować chłopie. Za kilka minut czeka mnie taki sam los, co twojej lubej. Sądząc po opowiadaniach to raczej twojej byłej. Wahałem się czy nie wyryć daty na krzesełku i zostawić kilku słów dla potomności do czasu, kiedy żołądek wyraził chęć zwiedzania. Lokalizację miałem sprawdzoną, więc pognałem tam niczym kucyk po polu pszenicy, gdzie zobaczyłem...
' TOALETA ZAMKNIĘTA. KLUCZ DOSTĘPNY W GABINECIE NR.6 '
To koszmar. To musi być koszmar. Pozostało mi przyjąć pozycję modliszki, czerpać siłę z kosmosu, połączyć się astralnie z wszechświatem i mieć nadzieję na to, że się nie zesram.
- Może kawy chcesz Tomuś?Za to ja chętnie napiłbym się meliski. Najlepiej z setką.
- Nie dziękuję, już piłem.
Kiedy wspólnie siedzieliśmy w ciszy, w tle rozległ się dźwięk piły.
Prawdopodobnie tarczowej. Było mi słabo. Zmówiłem pacierz, zrobiłem rachunek sumienia i zastanawiałem się czy będą o mnie uczyć w podstawówkach.
Podczas tych rozmyślań o edukacji natrafiłem na rozmowę o praktykujących studentach.
- Nie lubię jak mi zgraja studentów do buzi patrzy.Odetchnąłem z ulgą, bo też nie lubię obserwacji amatorów stanu mojego uzębienia. Szczególnie studentów, którzy wiecznie są "na gazie".
- No tak, ale na czymś się muszą uczyć.
- Nie na kimś ?
- Spokojnie, u nas tego nie ma.
W końcu stało się. Wybiła godzina mojej śmierci. Nie zwracałem uwagi na to, że pielęgniarka wywołała mnie, jako Panią. Kątem oka widziałem dziewczynę rzucającą się z płaczem w ramiona swego chłopaka i wiedziałem, że już więcej nie będzie mi dane obejrzeć Krecika. To mój koniec. Wszedłem do środka, gdzie biel zwężała moje spojówki.
Oczom mym ukazał się straszny widok. Nie trzy metrowe piły, nie splamione krwią obcęgi, nie nagie plakaty Ewy Sonnet a...
STUDENCI
Było ich trzech plus kierownik. Nie mam pojęcia jak się nazywał
fachowo, ale z twarzy wyglądał mi na kierownika Zbycha. Usiadłem na
fotelu, gdzie opieką nade mną przejął Pan Rudolf. Rudolf miał śmiesznie
okulary i zarost. Był trzeźwy.Podczas gdy ja starałem się nie zemdleć, on eksplorował moją jamę ustną niczym Indiana Jones. Nawigowałem go jak mogłem, by swoim lustereczkiem na patyku znalazł źle zrośniętą ósemkę, jednak w slangu stomatologicznym "lewa strona" znaczy zupełnie co innego niż normalnie. Kiedy w końcu mu się udało zwołał naradę rodzinną. Banda studentów stanęła nade mną i ze zdziwieniem wlepiała swe gały, jakby do tej pory zęby widzieli jedynie w atlasie.
Jasne, zwiedzajcie sobie. Nie zapomnijcie skasować biletów.
Oprócz Rudolfa był jeszcze Esesman, non stop klikający w komórkę, oraz Małgorzata. Brunetka o pełnych ustach i biuście, chętna zatopić w twych koronach wiertło A6.
Każdy po kolei brał lustereczko i musiałem trzy razy otwierać i zamykać buzię, aby wszyscy mogli się dobrze nauczyć. Małgorzata poprawiła mi śliniaczek i nalała wody do kubeczka wielokrotnie się przy tym o mnie ocierając. Tak sądziłem, że na mnie leci.
Studenci przeszli do debaty, który ząb usunąć.
- To na pewno jest ósemka? To takie narośnięte?Kurwa, zdecydujcie się? Już kij z tym ile tych zębów nawyrywacie, będzie mniej do mycia. Tylko przestańcie stukać tym lusterkiem po zębach !
- Patrz jaka śmieszna, jak się dopasowała haha.
- To jest szóstka, tu jest siódemka a tu ósemka! I siódemkę trzeba usunąć!
- Nie, tutaj jest ósemka i ją trzeba usunąć !
W końcu kierownik Zbyszek, który ma lekarską zniżkę na solarium, ostatecznie zażegnał spór pokazując wszem i wobec, gdzie jest ósemka a gdzie punkt G.
Mogliśmy przejść do rwania.
- Teraz wstrzykniemy znieczulenie. Będzie pan czuł obecność i dotyk narzędzia, ale nie będzie pan czuł w bólu.Nie wiem czy to przez jego nieudolność czy przez moje zdeformowane dziąsła wbijał tą igłę trzy razy. Kazali mi zaczekać, a sami udali się plotkować za plecami.
- Jak w łóżku ?
- Proszę się nie ruszać.
Podczas gdy ja nieruchomiałem tam toczył się niewinny flirt między 50-letnią recepcjonistką a Rudolfem. Dowiedziałem się, że nie mieszka w akademiku, ale wynajmuje mieszkanie w centrum.
- I ile płacisz?Okej, to MTV Cribs mamy za sobą. Proszę się już mną zająć i nie wywoływać żalu, że nie poszedłem na medycynę. Rudolf, który najwyraźniej kierował całym zabiegiem przyszedł jako pierwszy.
- 1300 + prąd i gaz.
- To sporo.
- No sporo ale mam własny garaż.
- No i co, działa znieczulenie?Nawiązała się między nami nić porozumienia i w smutnej atmosferze przeszliśmy do kolejnych etapów zabiegu. Podnieśli krzesło, oślepili mnie lampami, a Rudolf złożył mi przysięgę.
- No chyba działa, bo trochę zdrętwiało.
- Trochę?
- No nie wiem czy nie może jeszcze bardziej stwardnieć..
- Nie.. chyba już nie..
- Jeżeli będzie bardzo bolało to krzycz.To co teraz dostałem ? Viagrę ?
Wtedy przerwiemy zabieg i podamy znieczulenie.
Bądź, co bądź macie do czynienia z Rambo stomatologii, więc rwij !
Muszę przyznać, że Rudolf mimo zniewieściałego wyglądu i malutkiego sprzętu miał parę w łapach i szybko sobie poradził. Wprawdzie czułem się jak Somalijskie dziecko, któremu wyrywają ostatnie okruszki chleba, a dźwięk kruszonego zęba nie jest melodią dla mych uszu, to muszę przyznać - nie było tak najgorzej.
Samo rwanie było dla studentów bardzo zabawne. Oprócz alkoholu to pewnie jedyna rozrywka na ich praktykach. Dowcip trzymał się studentów przez cały czas.
- No i jak, idzie?Czułem się jak w tanim sitcomie do momentu wyrwania zęba.
- Ciężko, bo trzeba podważać.
- Jak się dopasowała w szczelinkę, haha.
- Urosła na wymiar hehe.
- Chciała się ukryć i uchować, ale jej się nie udało. Dosięgła ją moja ręka sprawiedliwości !
Wtedy nastąpiło poruszenie jak przy narodzinach słonika na Discovery.
- Patrz jaka śliczna !Aż sam musiałem sprawdzić czy nadal mówią o zębie.
- Ale śmieszna !
- Matko, jaka dziwna...
- Chce pan tego zęba?Od tego momentu rozpoczął się nowy flirt, między Rudolfem a Małgorzatą.
- Niekoniecznie.
- To sobie go wezmę na pamiątkę.
- Patrz Magda ! Naszyjnik sobie z tego zrobię !Wróbelki gruchały, kierownik wraz z recepcjonistką zachwycali się kształtem wyrwanego zęba, a z moich dziąseł lała się krew. Znieczulenie powoli puszczało, ból zaczął pulsować, a ja powoli odlatywać.
- Haha ! Przestań!
- Ej Małgorzata, to nadawałoby się na kolczyk, nie?
- Jesteś okropny! Haha !
- Dobrze się pan czuje?Dobrze, że w ogóle coś czuje. To oznaka, że żyje. Kiedy schodziłem z fotela, a usta wypełnione miałem wacikami, Rudolf udzielał mi cennych rad dotyczących dalszego postępowania. W potoku słów zrozumiałem jedynie:
- Ehe..
- Jakby coś się działo to przyjść do nas.Historia dobiegła końca.
Młode pary zakochują się w sobie, miasta zostają uratowane, a uzębienia uleczone.
Dziś sam jestem dziadkiem.
I cóż innego mógłbym dać swojemu wnuczkowi jeśli nie Werthers Original.
Niech h..j złamie na nich zęby.
Znalezione w necie.
Tiger13
26 października 2014, 02:58Najbardziej rozwalił mnie tekst "Już kij z tym ile tych zębów nawyrywacie, będzie mniej do mycia" :):) wyrywanie średnio jest przyjemne, to akurat musze przyznac. Wspolczuje nieprzespanej nocki, ale teraz pewnie odsypiasz. Ja za to koczuję od 1.30, jakieś dyrdymały mi się śniły, przebudziłam się zestresowana jak diabli
ellysa
25 października 2014, 19:42ciekawe,ciekawe:)
Asiek1994
25 października 2014, 16:24Historia genialna, aczkolwiek muszę przyznać, że dentysta nigdy mnie nie przerażał, wręcz przeciwnie - zawsze chętnie jeździłam na wizyty. Wyrywać też mi się zdarzyło i w sumie nie wspominam tego ani źle, ani dobrze, bo trwało to tak szybko, że ani się obejrzałam i było po sprawie ;)
Wiolowa
25 października 2014, 13:13super tekst, bardzo obrazowy :D ja dostaje drgawek ze strachu na myśl o dentyście, bo ostatni raz to była jakaś Pani Rzeźnik (czywiście na NFZ) i z bólu i strachu wbiłam szpony w fotel, a ta Menda rozwierciła mi pół paszczy, a zaleczyła tylko 1 zęba reszte zostawiając (bo chyba mój czas się skończył albo obraziła się, nie wiem:P) Powinnam pójść już dawno temu ale unikam tematu póki nie boli :D
avonek777
25 października 2014, 12:55Haha :D To ja nie będę się wypowiadać o mojej rwanej ósemce ;)
ckopiec2013
25 października 2014, 11:10Teraz mają dobre środki znieczulające, będzie dobrze nic się nie bój, ale sobie tekst zapodałaś przed wizytą, trzymam kciuki.
Magdalena762013
25 października 2014, 10:51Niezly tekst. W sam raz na pojscie do dentysty. To tak, jakby przed snem dziecku bajke-horror opowiadac:).
benatka1967
25 października 2014, 10:16na pewno nie będzie tak źle :)
Pczorcikk
25 października 2014, 10:14Ale się uśmiałam :-D a tak poważnie to ja na samą myśl o wizycie u dentysty pocę się, trzęsę i słabo mi się robi. Strasznie się boje i chyba nigdy się to nie zmieni :-(
marii1955
25 października 2014, 10:05Ale sobie uprzyjemniłaś tą wizytę u dentysty ... Po co coś takiego czytać - he ? Ale już po bólu zapewne ... myślami bardzo Cię wspieram i nadal trzymam kciuki ....
lisiczkaxxx
25 października 2014, 09:57Będzie dobrze, wystarczy znieczulenie.
Magdalenka1301
25 października 2014, 09:35Nie bój się aż tak Jak będziesz miala leczenie kanałowe to poproś o znieczulenie. A jak rwanie to teraz są na prawdę dobrzy fachowcy i sobie poradzą. A który to ząbek?
milcia28
25 października 2014, 09:34Odezwij się jak juz będzie po, trzymam kciuki, pokaż koniecznie stroiki:-)
barbarossa1976
25 października 2014, 09:12przypomniała mi sie moja wizyta u dentysty jak zobaczyłam to to myślałam że padne na zawał.Facet był w brudnym fartuchu papieros w mordzie ,a na fotelu była jeszcze krew mówie ci nie wiedziałam gdzie mnie wysłali znajomi z pracy .Na szczęście dobrze usunął mi zęba prawie bezboleśnie ale moja noga nigdy już tam nie postanie życzę ci powodzenia
anita355
25 października 2014, 09:08Panikara ;-))Nie taki diabeł straszny.Powodzenia
anik198627
25 października 2014, 08:52Spokojnie :) dasz radę :) a końcówka opowiadania najlepsza hihihi :) Pozdrawiam, aha koniecznie pochwal się zniczami i stroikami :)
izabela19681
25 października 2014, 08:44Dasz radę!!! Trzymam kciuki. :)