Wstawanie z łóżka nigdy nie było ulubionym elementem życia Grubej Heleny. Przerzucenie nóg na krawędź łoża, która w tamtym momencie przypomina raczej klif nad wzburzonym i pieniącym się morzem, zawsze należało do tych mniej przyjemnych życiowych doznań. Ale kiedy przerzuciło się nogę A, trzeba przerzucić i słoniową nogę B. Mimo, że słońce zachęcająco mrugało do Porannej Heleny, która zamiast własnych włosów na głowie miała kudły cocker spaniela, to i tak otworzenie oczu nie było możliwe przez dobre pięć, dziesięć... piętnaście minut. No, może dwadzieścia. Zawsze miło poudawać, że jest się Misiowym burrito zawiniętym w kołdrę. Burrito nie ocenia. A teraz Poranna Helena jest troszkę mniej zmęczona niż wczoraj, kiedy to Pan Frustrujący zapełnił jej skrzyknę błaganiem o rozmowę. Pogadali, popłakali i hasta la vista, życie kula się dalej na krótkich 138 kilogramowych nóżkach. A teraz Poranna Helena wędruje na zakupy wędkarskie, czyli namiot typu koszula, najlepiej dwuhelenowy i niebieski.
137,5kg
BlackCashmere714
1 sierpnia 2015, 11:06Swietne pioro!:) Buzia sama sie smieje:) Pozdrawiam Helene:)
GrubaHelena
1 sierpnia 2015, 14:35Dziękuje! Również pozdrawiam! :)
Ostka
1 sierpnia 2015, 09:38Heleno, świetnie piszesz, sama racja! Ja swojego pana frustrującego spławiłam prawie dwa lata temu i od tego czasu nie ma zupełnie nikogo. Męski pierwiastek by się przydał, nie musiałabym prosić przyjaciela żeby przyszedł pomóc mi przesunąć szafę, ani zapraszać znajomego na seks, po którym w trzy minuty jest za drzwiami :/
GrubaHelena
1 sierpnia 2015, 14:35Oj trudno się pozbyć takiego pana, niestety zostają z nami na dłużej, zazdroszczę więc. :)
NovaVita
1 sierpnia 2015, 09:26Widzisz Heleno ,lecą kg,lecą jak z bicza! Helena powinna być zadowolona ;D
GrubaHelena
1 sierpnia 2015, 14:35Helena to typ osoby-marudy trudno zadowolić :D