Przytyłam przez wakacje 3,5 kg. Wakacje dawno się skończyły, a ja nie mogę się ogarnąć. Bulimia mną zawładnęła, przeżuła i wypluła. Ćwiczę troszkę, ale niestety diety nie trzymam. Psychika mi padła. Czuję ból całego ciała, bolą mnie mięśnie, stawy, włosy wypadają garściami, paznokcie słabe, jelita szaleją, a głowa? W głowie pustka;/ z pracownika miesiąca jakim zawsze starałam się być, jestem teraz w cieniu. Nawet nie chce mi się pisać, biorę same korekty, bo to takie proste, mechaniczne, nietwórcze.
Dziewczyny, marzę tym, by znowu wziąć życie w swoje ręce. Mój mąż mówi: "Kotek, co się z Tobą stało, jesteś taka nie moja!" A ja tylko łzy w oczach i "nie wiem, ale zaraz wrócę do siebie".
Gdyby nie jego wsparcie, pewnie nie wychodziłabym z domu. Cały dzień siedziała bez makijażu, piła wino, paliła fajkę za fajką i jadła lody. Ale dla niego zawsze chcę być najlepsza, więc się mobilizuję dla niego. Nie dla siebie, bo nie mam siły. Dla niego.
Dziewczyny, czytam Was namiętnie i próbuję złapać mobilizację. Wspomagam się jakimiś antydepresantami, ale co z tego, jak potem i tak wyrzygam;/ no źle się dzieje, ale zaraz się ogarnę, muszę sobie nabrać jeszcze jakiś obowiązków. Chyba zapiszę się na jakieś studia, na jakąś podyplomówkę czy coś, muszę rzucić się w wir zajęć. Tylko obawiam się, że mam taką pustkę w głowie, że aż zrobiłam się głupsza, mniej inteligentna, osowiała.
Ech. Ale już nie narzekam.
Ogarnę się!!!
Dziewczyny, marzę tym, by znowu wziąć życie w swoje ręce. Mój mąż mówi: "Kotek, co się z Tobą stało, jesteś taka nie moja!" A ja tylko łzy w oczach i "nie wiem, ale zaraz wrócę do siebie".
Gdyby nie jego wsparcie, pewnie nie wychodziłabym z domu. Cały dzień siedziała bez makijażu, piła wino, paliła fajkę za fajką i jadła lody. Ale dla niego zawsze chcę być najlepsza, więc się mobilizuję dla niego. Nie dla siebie, bo nie mam siły. Dla niego.
Dziewczyny, czytam Was namiętnie i próbuję złapać mobilizację. Wspomagam się jakimiś antydepresantami, ale co z tego, jak potem i tak wyrzygam;/ no źle się dzieje, ale zaraz się ogarnę, muszę sobie nabrać jeszcze jakiś obowiązków. Chyba zapiszę się na jakieś studia, na jakąś podyplomówkę czy coś, muszę rzucić się w wir zajęć. Tylko obawiam się, że mam taką pustkę w głowie, że aż zrobiłam się głupsza, mniej inteligentna, osowiała.
Ech. Ale już nie narzekam.
Ogarnę się!!!
wb1987
26 września 2013, 19:52Przykro czytać Twój wpis :( powiedz mi, myślałaś o wizycie u specjalisty? jesteś pod jakąś kontrolą? te antydepresanty masz od lekarza czy z innych źródeł?
lexi545
26 września 2013, 15:22przykro to czytać, mam nadzieję, że leki pomogą, a dodanie sobie zajęć i wyjście do ludzi z pewnością pomoże, powodzenia!
fijka89
26 września 2013, 15:07Musisz to przezwyciężyć. Nie pozwól aby jedzenie Tobą rządziło. Ja miałam przygodę z przeczyszczaniem, ale już temu zaradziłam, pokonałam to, zwyciężyłam nad moją psychiką. Teraz czuję się o niebo lepiej, bo już nie rządzi to mną. ;) Postaraj się zrobić to samo.
ZizuZuuuax3
26 września 2013, 14:14Kochana, życie jest krótkie i ulotne ale za to pełne przygód. Jesteś panią swojego losu, i to od Ciebie zależy co z nim zrobisz. Jeśli pragniesz być zdrowa, szczęśliwa, to nie ma na co czekać. Trzeba robić coś w tym kierunku, na pewno Ci się uda! Trzymaj się cieplutko! Buziaczki :*
carmen93
26 września 2013, 13:47współczuje Ci :(( mam nadzieje ,ze to tylko chwilowe i się ogarniesz.