Wczoraj kryzys. Cały dzień walczyłam ze snem w pracy, a gdy tylko wróciłam do mieszkania poszłam spa, obudziłam się i dopiero zaczęłam funkcjonować. Poczłapałam na siłkę (250 kcal, słabiutko, WO ze 340 kcal). Wróciłam, kąpiel i spać. Miałam ochotę rzucić to wszystko w cholerę, ale nie! Przecież wytrwałam już 3 na diecie, bez napadu jedzenia i wymiotowania <paker>.
A dziś...
A dziś wróciły do mnie siły!!! :)
Na siłce spaliłam 400 kcal (+ oczywiście te na przyrządach, które nie mierzą kcal)
WO 320 kcal.
Czuję się wyśmienicie! Zaczynam czuć swoje ciało;) Wiecie co to znaczy? Zaczynam czuć siebie całą, doceniać!
Czuję, że właśnie teraz odmieni się moje życie;)))
Weekend spędzamy z mężusiem u jego rodziców, co wiąże się dla mnie z nie lada wyzwaniem. Już kombinuję co będę jeść, ale jestem tak zdeterminowana, że nie skuszą mnie żadne pyszności mojej teściowej.
Zaczął się nowy, piękny etap.
Nazywam go: ŚWIADOMA JA.
A dziś...
A dziś wróciły do mnie siły!!! :)
Na siłce spaliłam 400 kcal (+ oczywiście te na przyrządach, które nie mierzą kcal)
WO 320 kcal.
Czuję się wyśmienicie! Zaczynam czuć swoje ciało;) Wiecie co to znaczy? Zaczynam czuć siebie całą, doceniać!
Czuję, że właśnie teraz odmieni się moje życie;)))
Weekend spędzamy z mężusiem u jego rodziców, co wiąże się dla mnie z nie lada wyzwaniem. Już kombinuję co będę jeść, ale jestem tak zdeterminowana, że nie skuszą mnie żadne pyszności mojej teściowej.
Zaczął się nowy, piękny etap.
Nazywam go: ŚWIADOMA JA.