Jest wiele bardzo ambitnych rzeczy w moim życiu typu regularne chodzenie do fryzjera na malowanie odrostów, bądź do kosmetyczki na skubanie wciąż odrastającej tu i ówdzie kępki brwi. Te dwie ambitne rzeczy zrobiłam dziś z czego u fryzjera spędziłam 3godz, a u kosmetyczki dwie, bo nie byłam umówiona, ale pani mnie zapewniła, że za minutkę kończy klientkę i jak tylko już się podnosiłam do wyjścia ona mówiła: już kończę.
W efekcie zmarnowałam 2godz mojego jakże cennego czas.
Myślę sobie, że to nic w porównianiu z tym co robię wciąż ze swoim ciałem i duchem.
Marnuję się.
Wiele rzeczy odkładam na potem, na "aż schudnę".
Do wielu rzeczy nawet się nie przyznaję, bo grubym nie wypada (np dziwna obsesja niejedzenia w miejscach publicznych).
Miałam jakiś przebłysk wolnośći.
Przez jakieś 2tyg nie zwracałam uwagi na wagę, co było jak na mnie dość szokujące. Tymczasem dziś rano, gramoląc się do łazienki zobaczyłam w lustrze swoje odbicie...
Pomijam już te włosy, wyglądające jakby dopiero co zakończyły rytuał godowy i pozostały w tych różnych dziwnych pozycjach.
Moje ciało jest dla mnie zagadką.
Ale to przez to, że umysł nie potrafi się z nim zsynchronizować.
Popatrzyłam na obcą dziewczynę. Nie jestem wcale do siebie podobna i to napewno nie ja!!!
Wróciłam do łóżka i zaczęlam się zastanawiać.
Odkąd zaczęłam pomieszkiwać u M, schudłam troszkę.
Malutko, ale zawsze.
Problem w tym, że wcale nie używam balsamów wyszczuplających co było moim nalogiem, nie piję herbat zielonych i czerwonych i nie gimnastykuję się dwa razy dziennie.
Czuję pustkę, czegoś mi brakuje...
Podeszłam znów do lustra, porobiłam głupie miny i poczułam się lepiej:)
dziwne... codziennie patrzę w lustro malując się a jednak jakbym malowała obcą twarz...
straciłam kontakt ze swoim ciałem...
Jak siebie odnaleźć?
Dusza tu, a ciało lawiruje między tym co widzę, a tym co czuję...
ej, a tak w ogóle co ja robię w piątkowy wieczór przed kompem?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
anutka3
23 września 2008, 09:05jak już siebie odnajdziesz to daj mi znać jak ja mam to zrobić u siebie...
YoungLady
19 września 2008, 22:13Też kiedyż miałam problem z jedzeniem jakiś słodkości w miejscach publicznych, bo przyznaję się, że sama jak widziałam jakąś pulchną dziewczynę z pączkiem to zastanawiałam się co ona ze sobą robi i nie chciałam żeby o mnie tak myślano. Teraz nie mam z tym problemu i to nie dlatego, że nie jadam już takich rzeczy ;P Ale dlatego, że nawet jak mi się zdarzy to myślę sobie, że dobrze wyglądam niech popatrzą i pozazdroszczą, że tak wyglądam i jem batonika :P
RedTea
19 września 2008, 21:32analizujesz swoja psychike :)
Victoria69
19 września 2008, 21:30nie wiem czemu ale mi też się wydaje, że głupio mi jeść wmiejscach publicznych, że takie rzeczy jak cola czy drożdżówka to tylko dla szczupłych...bo oni mogą, bo są chudzi,ale to jest przecież głupie....