Kochane Vitalijki!
Na bierząco do Was zagladam, czytam, czasem zostawię jakiś komentarz, ale raczej się nie uaktywiam. Niestety raz: jestem na masę zajęta, bo to już ostatnie przygotowania do ślubu, 2: diety wcale nie prowadzę. jestem w złym stanie, nie chcę Wam się tu użalac, bo od tego mam psychiatrę;p ale ogolnie wszechmocna Bulimia wróciła. jem i rzygam, potem płaczę, znów się nażrę i znów rzygam i tak wkoło Macieju. Jestem beznadziejna! Ważę około 68kg.
Nic sobie z tego nie robię, jestem ogłupiona przez leki. Ale od dziś zamierzam cwiczyc w domu, bo do ludzi na razie nie wychodzę;p
dobra kończę, oblookam jeszcze wasze pamiętniki i idę spac. Teraz jak noworodek spię. Siedzę w nocy do 3, potem śpię do 10, lecę do redakcji (albo i nie) i znów w kimę, i potem znów praca i tak wkółko.
Ciężkie jest życie.
Moniczka2209
3 czerwca 2010, 18:10wiesz tu troche inaczej sprawa wyglada. bo nie wiem czy ty na bierzaco jestes ale ja z szymonem miałam taki etap ze nie chciałam sie znim widywac. ze jak dzwonił to kazałam mowic rodzicom ze mnie nie ma. jak przyjezdzał to tez mowiłam zeby mowili ze mnie nie ma. unikałam go. i mama do tej pory mi to wypomina... oj wiesz w sumie moze i do wszytskiego z czasem jest sie w stanie przyzwyczajic ale ale im niektore spr bardzo ciezko przychodza;/ nie wiem czy zgodza sie na to... jestem poki co na ich utrzymaniu i nie chce tez zeby mieli jakies waty;/ heh. tak zle i tak niedobrze;/ hmmm jak przygotowania do slubu;>? kiedy dokladnie to sie stanie;>? fajnie ze sie odzywasz;] :*
anutka3
3 czerwca 2010, 13:45Wiem co to problemy z psychiką, sama ostatnio cienko przędę. Trzymaj się i pamiętaj, że masz tu bratnią duszę.