Kochane Vitalijki!
Już z pół godziny siedzę i myślę jak rozpocząc ten wpis. Pierwszy po mojej jakże długiej nieobecności.
Zacznę tak: jeżeli kiedykolwiek czujecie, że z waszą psychiką jest coś nie tak, jeśli każdy dzień staje się gorszy od poprzedniego i tylko myślicie o tym by zasnąc, bo to daje oderwanie od myśli i od samej siebie... Natychmiast idźcie do lekarza!
Ja bardzo długo oszukiwałam sama siebie, że jestem silna, że psychiatra to lekarz od innych bardziej zaawansowanych przypadków. Byłam anty nastawiona i krótko mówiąc się wstydziłam. Jakoś poszłam, adres dostałam od kolegi, bądź co bądź młodego lekarza, który na studiach korzystał z jego pomocy.
Poszłam. Mowiłam mało. Głównie to: "nie wiem, co się dzieje, nie wiem nic". Dostałam leki, ale poradził mi żebym wybrała się do psychologa. Bo w zasadzie psychiatra mało z Tobą rozmawia, nie analizuje nic, tylko daje leki.
Nie miałam ochoty na rozmowy i uzewnętrznianie się. Miesiąc później poszłam. Byłam już wzmocniona farmakologicznie;p
W każdym razie dziś czuję, że zaczęłam nowy etap w życiu. Wygrzebałam się z jakiejs ogromnej przepaści. Wyszłam znów na prostą. Znów chce mi się pracowac, znów wynajduję dobre tematy do artykułów, a nie tylko mechanicznie robię te mi zlecone. Idę ulicą i się uśmiecham:) Uśmiecham się do moich myśli, uśmiecham się do mojego odbicia w lustrze!
No właśnie. Tylko że przez ostatnie miesiące zaniedbałam życie i mojego faceta. Max to najlepsze co mnie w życiu spotkało, to człowiek, z którym chcę spędzic całe życie, którego BARDZO kocham, ale... No właśnie. On widział, że dzieje się ze mną coś złego, widział, że pracuję głównie w domu, nie chcę wychodzic do ludzi, odtrącam go, jestem opryskliwa, nerwowa, albo milczaca... nie wiedział już jak ze mną rozmawiac i raz powiedział mi: "wiesz, że zawsze przy tobie będę? Nie ufasz mi? Co takiego się z tobą dzieje, dlaczego nie dajesz sobie pomóc? Jak mamy byc razem, skoro ja nie wiem w tym momencie o tobie nic?"
I pamiętam jak zakryłam twarz w dłoniach i milczałam. Przytulił mnie. I to było najpiękniejsze: wtuleni milczeliśmy. I to wsparcie dało mi taką siłę, że postanowiłam działac..
Kochane moje, ciało ciałem, zewnętrzną sferę siebie możemy zamaskowac, poprawic eleganckim make-up-em, wizytą u fryzjera, czy fajnym ciuchem. Ale duszę ciężko "naprawic", bo samej siebie nie oszukamy. I nie próbujmy oszukac, bo tylko gorzej się męczymy.
Jak się zapewne domyślacie dieta poszła w odstawkę. Jadłam normalnie, choc nieregularnie. Do tego by coś ugotowac mobilizowała mnie tylko myśl o moim M. Ale teraz pomyślałam sobie, że skoro uporządkowałam swoje wnętrze, to najwyższy czas na ciało!
Zainspirowana pewną Vitalijką, poważnie myślę o detoksie. Nie chodzi tu o to, żeby szybko schudnąc (jak pięknie pisze ta Vitalijka to tylko wspaniały efekt uboczny), głównie marzę o totalnym oczyszczeniu. O oczyszczeniu org ze złogów, o pozbyciu się martwego naskórka, o czystej, promiennej skórze. I koniecznie muszę rzucic te okropne papierosy!
Chcę by moje ciało odzwierciedlało uporządkowane od niedawna wnętrze, chcę emanowac nową sobą!
Po świętach pzygotuję się do detoksu.
Poza tym wkrótce zamierzam wybrac się do:
-kosmetyczki (zaskórniki;/)
-fryzjera (włosy wypłowiałe jak 150)
-solarium (bladzizna ze mnie)
-siłowni, albo parku w celu pobiegania i chyba raczej zdecyduję się na bardziej ekonomiczne rozwiązanie;]
Kochane żegna Was nowa, wspaniała Groteska:)
Moniczka2209
30 marca 2010, 21:35hmmm.. ja Tobie tez życze miłyh świat;] spedzonych w rodzinnym gronie i przede wszytskim powrotu do równowagi życiowej i pozytywnych relacji z TWYM M ;] buziaki:*
Moniczka2209
29 marca 2010, 01:08miło , że jestes z nami znów;] mam nadzieję ze specjalisci sie odpowiednio tobą zajeli i sama ze sobą bedziesz sie czuc dobrze;] bo chyba najwazniejsze , aby było nam dobrze ze soba samym;] wyglad to nie wszystko. liczy sie psychika a jak ona siadzie to jest kiszka. ciesze sie ogromnie ze sie ukladac zaczyna ;] trzymaj sie :) jestem z Toba duchem;] buziaki :*