Wisła wylała na pola, podeszła pod wał, pod asfalt. Tylko patrzeć jak wleje się na podwórko ...a może nie... może już przestanie padać i się to wszystko uspokoi. Szkoda byłoby mi tych roślinek, całego ogrodu...... .
W weekendy z dietką gorzej, choć się b. pilnuję to jednak zawsze coś skusi, a to małżonek podsunie jakiś owoc, a to gryz serka do lampki wina itp. Nie chciałabym zmarnować tego ,co już osiągnęłam.
Jutro nowy tydzień, będę sama ,więc się poprawię ,nic i nikt nie będzie mnie kusić.
Czas na drugą kawę.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
krakusia
11 września 2007, 08:14mam nadzieję że twoje roślinki ocalały...i Twój dorobek też:))))
ewikab
9 września 2007, 18:14ja też w weekendy jem inaczej niz w ciągu tygodnia...czytaj : więcej :)) Ciagle mam na cos ochote, a dzisiaj przeszłam sama siebie : pół tabliczki czekolady i paczka chipsów, na szczęście ostatnio takie jedzenie rzadziej mi się zdarza :))
otulona
9 września 2007, 14:16Ale on sam chciał rzucić? A ja tu mojego zmuszam i dlatego się zastanawiam, czy to fer. Bo on teraz jest ode mnie uzależniony...Może uzurpuję sobie władzę nad nim i jego zdrowiem? Lampka wina przy kominku...