No i jest klapa, ale nie ma co beczeć nad rozlanym mlekiem
. Od rana pada deszcz, wieje, jest zimno. Dzisiaj mam już za sobą grzecznie zjedzone śniadanie, później 20km na rowerku stacjonarnym, 100 brzuszków i drugie śniadanie. Do obiadu 2,5h zostało, to żeby mnie nie kusiło grzebanie po lodówce, pouczę się francuskiego. Od poniedziałku zaczynają się znów zajęcia, ferie się skończyły
. Lubię te zajęcia z języka, więc cieszy mnie powród do nauki.