hej
wczoraj wieczorem córcia wyciągnęła mnie na spektakl(jak w tytule)..
było magicznie..cudownie..cofnęłam się do swojego dzieciństwa...
byłyśmy jedynymi Polkami na tym spektaklu...było miło...
córcia powiedziała mi że dziękuje mi za taki miły wieczór...
bałam się jak wstanie dziś do szkoły bo jak o 20 się zaczęło to o 23 wróciłyśmy do domu...
ale dała radę...
a dieta...jest ok...
skroiłam sobie selera naciowego, marchewki i mam to w plastikowym pojemniku i teraz zamiast podjadać wieczorem śmieci szamam właśnie to ..a dumna z siebie jestem że hoho ;)
dalej zimno i szaro...brrr.ja chcę już lato..słoneczko...
no a tak to mam dylemat, mój 4 letni synek ledwo skończył chorować na płuca, pochodził tydzień do przedszkola i od wczoraj znowu popołudniami ma stany podgorączkowe...kurczę martwię się tym..sama nie wiem co o tym myśleć...
niby wszystko jest ok a popołudniu źle się czuje :((
co mam zrobić..sama nie wiem
u starszej córki tego nie miałam...eh..
życie...
no to tyle dziewczynki, miłego wieczoru Wam życzę
wczoraj wieczorem córcia wyciągnęła mnie na spektakl(jak w tytule)..
było magicznie..cudownie..cofnęłam się do swojego dzieciństwa...
byłyśmy jedynymi Polkami na tym spektaklu...było miło...
córcia powiedziała mi że dziękuje mi za taki miły wieczór...
bałam się jak wstanie dziś do szkoły bo jak o 20 się zaczęło to o 23 wróciłyśmy do domu...
ale dała radę...
a dieta...jest ok...
skroiłam sobie selera naciowego, marchewki i mam to w plastikowym pojemniku i teraz zamiast podjadać wieczorem śmieci szamam właśnie to ..a dumna z siebie jestem że hoho ;)
dalej zimno i szaro...brrr.ja chcę już lato..słoneczko...
no a tak to mam dylemat, mój 4 letni synek ledwo skończył chorować na płuca, pochodził tydzień do przedszkola i od wczoraj znowu popołudniami ma stany podgorączkowe...kurczę martwię się tym..sama nie wiem co o tym myśleć...
niby wszystko jest ok a popołudniu źle się czuje :((
co mam zrobić..sama nie wiem
u starszej córki tego nie miałam...eh..
życie...
no to tyle dziewczynki, miłego wieczoru Wam życzę
duszka189
2 kwietnia 2012, 18:41kochana córeczka:))) na pewno mamie było miło na serduchu:) nie mam sera naciowego, ale cześto surową marchewką się ratuję w wieczornych napadach:)