...zaczynałam walkę od początku. Non stop coś, gdzieś, ktoś. Cały czas jakieś wymówki, postanowienia. Jaki to człowiek jest słaby... Od Świąt trochę czasu minęło... wiele też się wydarzyło. Zdarzenia, brak czasu miały negatywny wpływ na mnie, co skutkowało zaprzestaniem diety, ćwiczeń...i przybraniem kilku kg. Każdy przecież podejmuje złe decyzje. Ja ostatnio wiele takich podjęłam. Teraz pora aby wyciągnąć z tego wnioski. Aby nauczyć się czegoś ze swoich porażek. Aby się nie poddawać :) I teraz pora zacząć od nowa, ten ostatni setny raz. Teraz będzie bitwa ostateczna. Te kilka zdarzeń dały mi motywację do tego aby pokazać, że ja dam radę, będę ćwiczyć, osiągnę swój cel i swoją wymarzoną sylwetkę. I to zaczynam od zaraz. Co z tego, że jest czwartek, środek tygodnia. Dla mnie to będzie pierwszy dzień mojej przemiany i mojego nowego ja. Co tydzień będę wyznaczała sobie nowe małe zadania, żeby rewolucja którą chcę wprowadzić pozostała na zawsze w moim życiu, a nie chwilowo - bo np. nie wytrzymam :)
Jestem zmotywowana.
Trzymajcie się :*
A teraz uciekam do pracy, a później siłownia. Trochę się boję, bo zawiodłam trenera... ale wracam, jak ten syn marnotrawny...
Aaaa zapomniałabym
CEL - Tydzień 1: Nie słodzić, kawy, herbaty, pić wodę zamiast słodkich napoi.
Festuca21
16 kwietnia 2015, 13:54Super że w końcu wzięłaś się za siebie i zaczynasz :) Powodzenia !
alonny
16 kwietnia 2015, 08:07Trzymam kciuki ;) krok pierwszy bardzo dobry;)