Piątek dzień pomiaru.
Nie rozczarowalam sie - 0.6 kg. Waga obecna 58.8 kg. 😁
Mam nadzieję, że piąteczka już na stałe u mnie zagościła.
Poza tym jaki paradoks mamy. Kiedyś z takiej wagi ręce załamywałam , że tyle ważę. A teraz cieszę się jak małe dziecko, które własnie dostało cukierka. Jaka ironia losu. 😊
Dziś w końcu udało mi się dodzwonić do szpitala więc wszystkie formalności co do zabiegu już mam pozalatwiane. Zostaje mi tylko odliczać czas i trzymać kciuki, aby starza się nierozchorowała.
Wziełam się w końcu za sprzątanie ,ale szlo mi to jak krew z nosa czego konsekwencją jest jeszcze wiekszy garimatrias w domu niż był. 😅😂 Mam nadzieję , że jutro jakoś doprowadze dom do ładu.
Dziś na wieczór pogrzeszyłam z jedzeniem , a co do ćwiczeń zrobiłam reset.
Menu:
Śniadanie: straciatella z orzechami i rodzynkami ( tak jak wczoraj)
Śniadanie2: banan
Obiad: makaron z warzywami w sozie z zielonych warzyw i pierś z kurczaka
Podwieczorek: pół krajzerki z maselkiem i wędliną oraz pół jabłka
Kolacja: grill ( szaszłyk, mały kawalek boczku, dwa kęsy karczku , 1/2 krajzerki, sos czosnkowy, ketchup, musztarda oraz drink sobieskiego o smaku żurawinowym 250ml)- mialam straszną ochotę.
Aktywność:
Brak. Reset. Powinien być w sobote albo w niedziele. Ale takie lamanie w kosciach mnie zlapalo że bieganie dzisiaj odpuscilam jutro wystartuje 😊. Tego grila bedzie trzeba spalić😁