Wczoraj podróż zleciał nam szybko. Dziewczyny część drogi przespały a najmłodsza ani razu nawet nie zamiuczała. :) Koleżanka na moje szczęście zrobiła lekką kolacje rybka duszona w sosie carry z ryżem pycha. Muszę wziąść przepis, gdyż nawet mój mięsożerny i ziemniakolubny mąż o dziwo się ja zakładał. :) No niestety potem skublam parę ciosów niby tych z mniejszą ilością soli i pieczone na oleju słonecznikowym. Ale według mnie cipsy to cipsy i zazdrość to nie są. Starsza niestety kaszle co chwila ale kataru prawie nie ma. Do wczoraj był to kaszel suchy ale już dzisiaj jej się odrywa. Mam tylko nadzieję, że ich córka nie zalapie wirusa. My im przed wyjazdem mówiliśmy że starsza posmakuje więc jak coś to sami chcieli żebyśmy do nich przyjechali. :)
Oczywiście w wczoraj przed wyjazdem udało mi się zaliczyć ćwiczenia. Więc tydzień zamykam z wykonanym planem w 100%. :)
No a teraz uciekam do towarzystwa , bo młodsza właśnie zasnęła na swoją drzemkę :) Pa