Ostatni tydzień upłynął bez szału... Musiałam odsapnąć psychicznie i trochę sobie pofolgowałam - mniej ćwiczeń i nawet coś słodkiego czasem wpadło, stąd tylko 0,5kg na minusie, ale czuję się świetnie i mimo wszystko do przodu!
Moje postanowienia po-kryzysowe realizuję sumiennie, w ubiegłym tygodniu nie udało mi się tylko wybrać na basen, trochę z braku czasu i wolałam poćwiczyć w domu. A od tego tygodnia Vitalia podniosła mi poprzeczkę treningową i z TrenMid+ przechodzę na TrenMax - już się boję ale takie podwyższenie poziomu baaaardzo motywuje - mała kulka, która nie potrafiła zrobić 1 brzuszka, naprawdę zaczyna być fit i powoli budzi się we mnie dusza sportowca :)
Teraz ostatnie 2 dni wolnego przed powrotem do pracy, ale nie obijam się, będzie aktywnie - dziś przejechałam 35,8km na rowerze, co dało jakieś 600 spalonych kalorii mimo wysiłku mam mnóstwo energii do działania (za to nie czuję ud... będą jędrne nóżki ). Rower to jedna z moich ulubionych form aktywnego spędzania czasu, a dziś pogoda do tego była idealna... I już widać początki jesieni w parkach, wiewióry powyłaziły - na dniach trzeba będzie się wybrać porobić zdjęcia
Pozdrawiam!