Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tragedia...i coś miłego


Dość długo nie dodałam żadnego wpisu...Trochę mnie wszystko przerosło. W weekend robiłam sesję zdjęciową balerinie (zakochany) w operze. Pamiętacie jak opisywałam sytuację z ostatnim zdjęciem, które opublikowałam na jednej z facebookowej grup i które skasowało lekko mówiąc mało pozytywne reakcje? Otóż nie posłuchałam rady znającej się na wszystkim panienki i opublikowałam jedno ze zdjęć mojej baleriny. Opublikowałam zdjęcie na dwóch grupach, jedna ta sama co ostatnio, a druga bardziej "ekskluzywna", w której administratorzy decydują jakie zdjęcia mogą się pojawić na grupie, a jakie nie. Zdjęcie zostało zaakceptowane, co już było dla mnie sukcesem. Poza radami dotyczącymi ostrości zdjęcia (robiłam nowym obiektywem po raz pierwszy) zebrało same pozytywne reakcje. W pierwszej grupie 143 pozytywne reakcje w tym te śmieszne serduszka, w drugiej mniej 55 też z paroma serduszkami. Uważam to za ogromny sukces i jestem z siebie dumna. Nie mówię tego po to, żeby się chwalić. Chcę Wam, a przede wszystkim sobie tym uświadomić, że mimo opinii innych ludzi, trzeba robić swoje i być ponadto. Czasem tacy hejterzy są również motywujący. Akurat w tym przypadku nie wątpiłam w swoje umiejętności. Teraz może być tylko lepiej. Trzeba spełniać swoje marzenia i nie patrzeć na innych. (cwaniak)

***
Byłam dzisiaj u lekarza. Chciałam iść do innego, niż ten do którego chodziłam do tej pory (sama go nie wybrałam -.-). Wysiedziałam w poczekalni 2 h zanim mnie przyjęto, bo nie miałam terminu. Wczoraj próbowałam umówić się u 2 różnych lekarzy. U jednego leczenie zostało mi odmówione, bo nie mam niemieckiego ubezpieczenia, za to EKUZ, co chyba jest niezgodne z prawem europejskim, u drugiego nie było wolnych terminów. Także w bólach wysiedziałam 2 h. Nie jest najlepiej....

Skierowanie na fizjoterapię manualną 2x w tygodniu przez 3 tygodnie,
Skierowanie na USG 2x w tygodniu przez 3 tygodnie,
Skierowanie do ortopedy prawdopodobnie na zastrzyki domięśniowe (dowiem się jutro jak pójdę),
Maść przeciwbólowa, 3x na dzień ibuprofen 600 mg (żeby nie doszło do zapalenia) i zwolnienie z pracy na początek do końca tygodnia...

Nie wiem kiedy mam chodzić na te wszystkie terapie, ale mam nadzieję, że mi to pomoże...Do tego stres i magisterka...Jest fantastycznie....chociaż cieszę się, że to nic "poważniejszego" niż skurcz mięśni. Ćwiczenia kompletnie ostawiłam, łącznie z moim plank challenge, dieta jakaś tam jest, jeśli to można nazwać dietą. Słodycze ograniczone. Dzisiaj świadomie zjadłam coś słodkiego. Przyjaciółka robiła mus czekoladowy i mi wczoraj przywiozła...(zakochany) Oprócz tego dostałam od niej kalendarz adwentowy z Kinder czekolady...<3 Nie spodziewałam się tego zupełnie. Co roku dajemy sobie nawzajem coś małego na Mikołajki i na Święta, ale tego jeszcze nie było... :O

  • nitram03

    nitram03

    16 listopada 2017, 20:35

    Grunt to się nie przejmować i robić swoje. Musisz na razie się oszczędzać żeby nie pogłębić kontuzji barku. Trzymaj się cieplutko i zdrówka życzę.

    • GlamPop

      GlamPop

      17 listopada 2017, 13:06

      Dziękuję :* Trochę zwolniłam tempo i już jest lepiej :)

  • fitball

    fitball

    15 listopada 2017, 22:23

    zdrówka przede wszystkim, współczuję problemów pracowych i uczelnianych, ale masz już coś na osłodę...

    • GlamPop

      GlamPop

      16 listopada 2017, 00:41

      Dzieki :* Dokladnie...lapie te pozytywne chwile i sie ich trzymam...:D

  • Orzeszek1984

    Orzeszek1984

    15 listopada 2017, 20:15

    Masakra z tym leczeniem i brakiem czasu na to.a co do opinii ludzi to masz racje. Tylko ciezko sie od nich odciac i dopiero po fakcie laczyny pewne fakty. Trzymaj sie dietkowo

    • GlamPop

      GlamPop

      15 listopada 2017, 21:19

      No niestety, jakoś muszę sobie zorganizować czas....jakoś dam radę...dzięki :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.