Niedziela rano miłe zaskoczenie. Waga 58 kg. Nie mogłam uwierzyć. Chyba ćwiczenia pomagają. Muszę zrobić pomiary, zobaczę czy się coś jeszcze zmieniło. Za oknem słoneczko, jest pozytywnie. Śniadanie-kromka z paprykarzem(a wydawało się,że szybko zniknie średnia puszka), druga kromka z serem żółtym i pomidorkiem.
Przegryzka -dziś jogurt bez wkładki i naleśnik z piątku.(nie umiem zrobić ciasta na jeden naleśnik zawsze wyjdą dwa).
Dobry nastrój wyzwolił trochę energii. Zrobiłam pierożki do barszczu. Wyszło 29 z kapustą, dorobiłam nadzienia z sera na słodko, wyszło 14 szt i jeszcze 4 szt z bananem. Zapasy zamroziłam , będzie na później.
Drugie danie- roladki z fileta z kurczaka nadziewane papryką czerwoną , ogórkiem kiszonym, mięskiem gotowanym(żeby były bardziej treściwe-dla męża) i dwie roladki ćwiartką jajka gotowanego, będzie jajko niespodzianka.
Do mięsa kasza jaglana, i szpinak.
Chlebek przygotowany, właśnie sobie rośnie.
Słońce pięknie świeci, pewnie wyjdziemy na szlak po obiedzie.