Do obiadu rutynowe jedzenie. Na obiad dzisiaj domowa cienka pizza z gotowanym w zupie mięsem z indyka, papryką i czosnkiem.No i z żółtym serem w niewielkiej ilości. Dwa kawałki tj ok 30-40 stopni z okręgu. Popitka woda imbirowa.
Popołudniowe godziny poza domem. Zgrzeszyłam. Zjadłam herbatnika, dla podniesienia cukru we krwi, tylko to miałam pod ręką. Gdy wyruszam na dłuższy spacer za miasto zabieram ze sobą gorzką czekoladę. W razie czego, oczywiście.
Przegryzki przed kolacją brak, chyba żeby policzyć herbatnika.
Na kolację makrela, jedna z ogórkiem kiszonym druga z chrzanem .
Wczoraj o późnej porze jeszcze stepowałam, wbrew wcześniejszej zapowiedzi, dzisiaj też będzie steper i brzuch.
Usłyszałam dzisiaj komplement, który nie wprawia w dobry humor. Teść powiedział mi ,że się poprawiłam,że teraz mąż może być ze mnie zadowolony. Chciał być miły. Mąż nie widzi poprawy, a jest ze mną bliżej niż teść. Chociaż tyle dobrze.
Muszę się chyba pomierzyć centymetrem i zapisać sobię. Będzie do porównań.
Do jutra.Córka zakończyła sesję z dobrymi wynikami, jestem z Niej dumna.