Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 5


Hej chudzinki! :*

Mój dzisiejszy dzień jest po prostu okropny...
Wczoraj wieczorem, leżąc w łóżku obiecałam sobie, że od jutra zacznę biegać (a nienawidzę biegać!), ale oczywiście pogoda musiała znowu zepsuć mi plany.. Wstaję rano, patrzę przez okno, a tam nowy śnieg... no masakra... I z biegania nici...
No dokładnie tak wyglądałam rano




Popołudniu (nie wiem szczerze mówiąc jak to zrobiłam) walnęłam kolanem w drzwiczki od pralki i kontuzja sprzed lat wróciła... Więc chwilowo unieruchomione kolano mam, odpadają ćwiczenia przy których trzeba używać nóg, zostają właściwie same brzuszki...
W ogóle jestem rozdrażniona, wszystko mnie denerwuję, wszystko boli, wszystkiego się czepiam i najchętniej bym jadła i jadła i jadła (@się zbliża)..
Ale powstrzymuję się! Siedząc w kuchni i pijąc zieloną herbatkę leżały przede mną ciastka czekoladowe, miałam taaaką ochotę na coś słodkiego, ale się powstrzymałam i nie zjadłam ani okruszka! :)
Zrobiłam sobie dziś przepyszne śniadanko: pieczywo chrupkie z błonnikiem, serek wiejski light, pomidor posypany pieprzem (uwielbiam ostre) i kawałek papryki ;)




Drugie śniadanie też miałam smaczne: garść musli, jogurt naturalny, pół banana i dwie truskawki




Na szczęście skalpel robię rano, więc zdążyłam dzisiaj zrobić zanim uszkodziłam kolano ;)
Teraz wieczorem zrobiłam jeszcze Mel B brzuch, ale bez tych ćwiczeń, gdzie trzeba zginać nogę w kolanie, zamiast nich robiłam zwykłe brzuszki.

Jutro szkoła, od rana do wieczora, więc nie wiem czy będę mieć czas, żeby ćwiczyć, postaram się chociaż kilkadziesiąt brzuszków zrobić.. :)

Do jutra kochane :)

Ps. Dziękuję za odwiedziny, komentarze i wsparcie! ;*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.