O ile z fabryki pociągów jestem zadowolona, chociaż temat był z pozoru smutny, brudny i taki mało atrakcyjny, to dzisiejszy temat warsztatów kompletnie mi nie podszedł. Jednak nie mam doświadczenia w malowaniu z taką delikatnością i lekkością, bez detali, plamami i zaufaniem do farb. Mimo to bardzo dużo się nauczyłam, choćby na błędach. Dzisiaj tematem był widoczek z Wyspy Czaszek, gdzie ponoć kręcili King Konga. To moje dzieło:
Dla usprawiedliwienia dodam, że sam mistrz też nie był ze swojej pravy zadowolony.
Tak wyglądał jego obraz:
i nie miało być tak samo - każda praca to inna interpelacja - to mi się podobało.
Wieczorem jeszcze malowałam a livie z Kasią Kmiecik zachód słońca, i też nie jestem zadowolona. Papier satynowy to jakiś koszmarek, w dodatku malowałam na innym podkładzie i innymi farbami. Ogólnie pojechałam samowolką, ale miałam ku temu podstawy.
I też się nauczyłam. Głównie tego, żeby unikać papieru satynowego. Po co oni go w ogóle produkują?!
Kasia Kmiecik maluje przepięknie, ale nie wiem, czy chciałabym do niej na warsztaty się zapisać. Chyba nie moja bajka. Ale może mi jeszcze odbije.
turkuc_podjadek
8 sierpnia 2024, 12:47Przepiękne. Miło poznać innego artystę :) Pozdrawiam .
Krummel
5 sierpnia 2024, 17:13Przepiękne obrazy, zawsze czekam na Twoje nowe wpisy, by móc podziwiać nowe prace :)
Edi2016
5 sierpnia 2024, 08:09Mnie się bardziej podobaTwoja wersja Wyspy Czaszek
ggeisha
5 sierpnia 2024, 11:22Dzięki. Ja mam tę przypadłość, że nie mogę odpuścić szczegółów 😳