Spokojne ostatnie dni wakacji. Nie tym razem!
Dwudniowy pobyt w Beskidzie Niskim.
Powrót do domu na dwie noce.
Wyjazd do Gdańska. Nocleg w Warszawie i wieczorne zwiedzanie Łazienek
Królewskich. Chińskie lampiony w uliczkach parku i błądzenie z dziećmi w
poszukiwaniu otwartego wyjścia. W okolicy kibice Legii (szybko zniknęli
- rozpoczął się mecz) i dziesiątki biegających osób.
Rano znowu w samochód i kilkugodzinne zwiedzanie Malborka. Fantastyczny przykład średniowiecznej architektury.
Nocleg w Gdańsku i krótka poranna kąpiel w Zatoce Gdańskiej. Rodzina
zostaje na plaży, a ja błądzę samochodem po Gdańsku i Gdyni, pomagając
Młodej Parze odebrać suknię ślubną oraz zrobić i rozwieźć ostatnie
zakupy. Wieczorna wizyta na basenie (dzieciaki pomimo wielogodzinnego
moczenia nóg w Bałtyku miały jeszcze chęć na kąpiel w nieco cieplejszej
wodzie).
Rano przebieżka deptakiem do Sopotu i powrót po plaży (znowu sporo
biegaczy, a także kilka osób kąpiących się lub ćwiczących sztuki walki).
Potem kąpiel i pływanie w Bałtyku. Rodzinna przechadzka. Wspaniały
łosoś w szpinaku i powrót do hotelu.
W sobotę ślub u gdańskich dominikanów (niestety nie spotkałem znajomych)
i wesele na Kaszubach. Piękny ośrodek z licznymi atrakcjami dla dzieci.
Pośród tych atrakcji sadzawka, do której wpadła piłka, a zaraz potem
mój synek (w uroczystym stroju weselnym). Przebranie młodego w nieco
mniej formalny strój ("Tato!! Nic się nie stało! Woda w morzu była
zimniejsza!"). Stosunkowo szybkie wyjście z imprezy.
Rano przebieżka brzegiem kaszubskiego jeziora i krótkie poszukiwanie
ośrodka w którym nocowałem. Na szczęście miałem przy sobie ulotkę o
trasach Nordic Walking z mapą okolicy, co pozwoliło mi spokojnie dobiec
na miejsce. Tym razem biegaczy żadnych nie spotkałem. W zasadzie przez
półtora godziny biegu widziałem tylko pojedynczych wędkarzy.
Fantastyczna okolica na przygotowanie do triatlonu!! Trochę irytowały
liczne tabliczki "Teren prywatny, wstęp wzbroniony", ale ignorując te
zakazy miałem ogromną frajdę, biegnąc wąską ścieżką wśród drzew,
szuwarów, pagórków, namiotów, domków letniskowych i okazałych
rezydencji. Śniadanie i znowu dziesięć godzin w samochodzie.
I tak skończyły się tegoroczne wakacje.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Gerhard1977
2 września 2013, 22:37Chciałbym. Ale na razie "przymierzanie się" ograniczam do tego, że gdy zaglądam wieczorem do lodówki, to mówię sobie "Nic z tego, chcę przebiec IronMana". Realistycznie - mam szansę na sprint za rokna, dystans olimpijski za 2 lata, połówkę IronMana za 3 lata. Ale chciałbym ukończyć pełny dystans na 40 urodziny (czyli za 4 lata). Szanse na to są niewielkie, ale na 4 lata będę miał motywację do omijanie lodówki :)