Wczoraj znowu nie było senseia (mistrza). Zajęcia karate prowadziła w zastępstwie sempai Małgorzata..(sempai -starszy stopniem)
Ci sempaje nas wykończą. Mam wrażenie, że trening z nimi jest znacznie intensywniejszy niż w przypadku senseia. Ale to moze tylko przypadek - bo oba treningi prowadzone przez sempajów były treningami KUMITE (walki) - i przez to były znacznie intensywniejsze niż treningi KIHON (podstaw) czy KATA (formy).
Dalej mi się nie podoba, że mnie biją i ja mam kogoś bić. Ale podchodzę do tego już z większym spokojem - w końcu karate to sztuka walki - więc prędzej, czy później i tak trzeba będzie oberwać. Generalnie trening wczorajszy podobał mi się znacznie bardziej niż ten z przed dwóch tygodni. Był bardziej urozmaicony i chyba nieco lżejszy kondycyjnie (nie mówiąc o tym, że wtedy byłem solidnie poobijany, a teraz tylko trochę).
Zabawnym ćwiczeniem (choć wcale nie prostym) było czołganie się pod innymi. Zrobiliśmy w kółeczku "podpór przodem" jak do "pompek". Pierwsza osoba zaczynała się czołgać i na końcu robiła podpór, po chwili druga, trzecia itd. aż do końca. Trwało to kilka minut i pod koniec mocno bolały ramiona, a i samo czołganie się było trudne - bo miejsca pod kolegami (i koleżankami) nie było dużo..
Po treningu karate, tak jak w każdą środę przebiegłem "moje" 8 km..