Jak ja kocham początki odchudzania. 3 dni mniejszych porcji, regularnych ćwiczeń 2 h dziennie = utrata wody, czyli spadek wagi. Tym razem już się nie poddam. Osiągnę szczyt samodzielnie. Na końcu stanę i krzynę "udało się". Teraz walczę z moim uczuciem głodu. O 18stej to o 18stej, a nie godzinę wcześniej. Nie poddam się, nie teraz.
Godzina biegania zaliczona. Po 19stej biorę się za abs i przysiady. Całą godzinę, ani minuty krócej.
Jutro o godz 13:00 (pewnie komisja się spóźni) mam ustny egzamin z angielskiego. Trzymajcie za mnie kciuki. Boję się.
MusicDiii
22 maja 2013, 17:35Ja mam jutro ustny polski, więc powoli mam zawal :/ Pewnie, że dasz radę, a już w ogóle z takim podejściem :)
Angella457
22 maja 2013, 17:30A co d\ćwiczysz że 2 h ?