Jest nowy pomysł - chyba po tych szparagach.
Co tydzień, w niedzielę wieczorem zaplanować sobie realnie ćwiczenia, a nie na cały miesiąc jak do tej pory i przy pierwszym niewypale zawalać cały plan. Godzina aktywności fizycznej w tych dniach, kiedy nie koliduje mi to z pracą i innymi obowiązkami domowymi, nie zakładam, że spacerek to aktywność - chodzi o ćwiczenia, z youtuba, rower, stepper itd. Bita godzina, nie ma zmiłuj!
No i oczywiście planki z przysiadami.
Postanowiłam też zrezygnować z chleba i zastąpić go kruchym pieczywem (żeby po prostu mniej jeść, bo kruche jest średnie w smaku,a jak się dosiądę do dobrego razowca to nie mogę skończyć) i zrezygnować z wędlin, nic dobrego w nich nie ma. Ziemniaki już i tak jem ostatnio od wielkiego dzwonu.
No i nie jem po 18 - ważenie w niedzielę, żeby w weekend też pamiętać o odchudzaniu.
Kolejny pomysł - zapisywać wszystko co się zjadło w ciągu dnia. Tak, żeby wiedzieć.
Mam już specjalny zeszyt, może to mi ułatwi kontrolowanie podjadanie, jak każde zjedzone "coś" trzeba będzie uczciwie wpisać w zeszyt.
NA TEN TYDZIEŃ:
PON - ĆWICZENIA + PLANKI I PRZYSIADY
WT - REST + PLANKI I PRZYSIADY
ŚR - REST + PLANKI I PRZYSIADY
CZW - ĆWICZENIA + PLANKI I PRZYSIADY
PT - REST + PLANKI I PRZYSIADY
SB - ĆWICZENIA + PLANKI I PRZYSIADY
ND - REST + PLANKI I PRZYSIADY
Wychodzi na to, że w tym tygodniu ćwiczę trzy razy. Jak na początek to nieźle, biorąc pod uwagę, że się ciągle migam od ćwiczeń.