Chce sobie wejść do windy, gdy przychodzi ktoś, z kim chciałem porozmawiać i mówi, że idzie schodami... No to idę tymi schodami na 4 piętro... między 3 a 4 piętrem dopada mnie jakaś łania skacząca po schodach i mówi, że chciałaby coś od mojej skromnej i miłej osoby. No to idziemy na dół. zeszliśmy do pierwszego, kiedy przypomniało Jej się, że chciała mi TO pokazać na 2 piętrze. Pobiegłem świńskim truchtem na 2. Tam okazało się, że jednak pokazywać mi będzie na sali konferencyjnej na parterze... i znów piechotą...
Aaaaa!
To jakiś spisek.
Pokazała, zobaczyłem i już na 4 piętro pojechałem windą.
Spaliłem już dziś jakieś 982329321 kalorii...
a to dopiero 10:43...
Dobrze, że kawę dostałem z mleczkiem... i to już dziś druga.
Miłego dnia...
creeda
28 lutego 2014, 13:11Ruch to ruch, czy po pączka, czy strączka, czy.. kiełka.
AnnaSpelniona
28 lutego 2014, 10:56ahhaha zawsze to jakis ruch po mega okresie pączkowym !