Raz już pisałam ,ale wcięło i mnie nerwy poniosły,więc nic nie napisałam.Chudłam ładnie ostatnio ,ale poprzedni tydzień przyniósł zwyżkę o 0.4kg.Jadło się więcej bo cały tydzień nie pracowałam prócz ogródkowych kopnięć i sprzatania u pani Bogny.A stało się tak dlatego ,ze jeszcze w poprzednim tygodniu miałam wolne dwa dni( środę i czwartek,a że już pomału miałam dosyć pracy w tym obozie pracy to wysłałam wieczorem w środę kilka CV i następnego dnia podczas pogrzebu cioci Romka dostałam wiadomość że mam się skontaktować w sprawie pracy-już o 16 -tej byłam na rozmowie .Kasa może i mniejsza,ale mimo,że już na pomocnika kucharza się zgłosiłam to zaproponowano mi spróbować jako kucharz w niewielkiej stołówce w sąsiedniej miejscowości.Pani szuka kogoś kto po domowemu i smacznie gotuje ,ponieważ wyrosła jej obok konkurencja(między innymi bar mojej siostrzenicy)i stara się nie tracić klientów ,a jak się uda to i pozyskać kilku.W weekendy lokal jest zamknięty więc pracowała będę od poniedziałku do piątku po 8 godzin od 8-16,a czasem zostanę na dyżurze do 17 do zamknięcia lokalu.W weekendy są czasem imprezki okolicznościowe płatne dodatkowo ,ale nie większe niż na 50 ludzi bo lokalik jest niewielki. Szefowa tego lokalu przejęła interes po rodzicach i chce też moją osobą odciążyć swoją 65-letnią mamę ,która mimo rozrusznika dalej tam działa.Postanowiłam po tej rozmowie ,że spróbuję swoich sił od 1 czerwca,ale w obecnej pracy skłamałam,żeby mieć trochę wolnego na pozałatwianie spraw z sądem i moim poprzednim domem .Powiedziałam że od poniedziałku jestem już w nowej pracy i zaoferowałam swój czas jedynie w weekendy do końca maja ,żeby nie nazywało się że z dnia na dzień odchodzę.Dziś byłam 9 godzin w pracy żeby przygotować 2 imprezy ,a jutro mamy jeszcze 2 komunie i też idę na 8 żeby popracować.Miałam dziś mały konflikt z kolegą który dorabia i jestem na niego skazana tak jak i on na mnie.Ostatnio jak i w kilka poprzednich tygodni wyszedł sobie niemalże bez słowa z pracy zostawiając niezły bałagan po sobie i pozapalane piece,a ja musiałam jeszcze dłużej zostać żeby to ogarnąć,a że dryblas nie słuchał co do niego mówiłam(a chodziło mi tylko o to,że ja też może mogłabym choć raz wcześniej wyjść ,a może on by został dłużej)wyszedł bo uważał,że jak jestem kobietą to muszę po takich gejach jak on sprzątać -zlekceważył moje słowa i bez słowa wyszedł więc dziś spytałam szefa kuchni czy tym razem ja mogę wyjść wcześniej skoro tyle razy kolega O.decydował o swoim wyjściu sam.Szef kuchni jak to ma w zwyczaju niepotrzebnie kręcił z tego awanturę i kolega dostał ochrzan zamiast powiedzieć mu tylko że tym razem ja wychodzę wcześniej a on ma posprzątać do końca.W odwecie nazwał mnie cipą która na niego doniosła,choć się zwalnia.Próbowałam mu wyjaśnić że czasem powinien umieć posłuchać innych i porozmawiać i coś ustalić bo pracujemy tu wspólnie i żeby było sprawiedliwie to trzeba czasem iść na ustępstwa a nie tylko widzieć czubek swojego nosa .No i że gdyby wtedy nie lekceważył moich słów to nie musiałabym się dopominać teraz o swoje,bo ustaliłabym to z nim ,ale skoro kilka moich prób rozmowy z nim nie skutkowało musiałam zareagować inaczej-sory też jestem człowiekiem.
No ale koniec o pracy.Na 6 października mam wyznaczony termin rozprawy w sprawie podziału majątku.Do końca czerwca ma się odbyć wizja w naszym domu na której rzeczoznawca oceni wartość parceli wraz z domem.Po przeprowadzkach naszych zostało tam jeszcze dosyć dużo niepotrzebnych gratów .Trzeba to uporządkować i niestety część mebli i lodówkę oddać darmo ,żeby nie zalegały w tym domu.Mam na to jedynie kilka dni bo w weekend znowu mam iść do pracy ,a we wtorek jadę do Szczyrku z moją znajomą (byłą szefową)żeby posprzątać jej dom z którego korzystają z rodziną na wypady weekendowe.
Miało być krótko ,a jak zwykle się rozpisałam.W tym tygodniu pewnie też ciężko będzie z wagą bo dzisiejsze ważenie nie pokazało spadku,a apetyt mam nieziemski.
frodobeat
24 maja 2015, 07:21Trzymaj się Gabrysiu , pozdrawiam.