Mam jakieś dziwne dni-nic mi się nie chce robić,mówić,ani słuchać nikogo,wszystko mnie denerwuje.Poprzedni tydzień był stracony dla diety-impreza=wódka,nieregularne jedzenie,mało picia i podjadanie ciastek w pracy,bo jak jest się głodnym to byle co się wrzuca do ust.Ćwiczenia było zbyt mało-niewiele ponad połowę tego co miało być-efekt jest taki,że waga wariuje będzie dobrze jak w ogóle cokolwiek zrzucę-na razie rano miałam 94,6kg.Dziś wyspałam się na maxa do 9 śniadanie o 9,30 drugi posiłek odpuściłam,zamiast lunchu zjadłam obiad i na odwrót jedynym dzisiejszym grzechem był kawałek ryby maślanej-miałam wielką ochotę na wędzoną rybkę.Z ćwiczeń 90min=40km rowerek,na spacer się nie wybrałam,bo okropny wiatr był i nie mogłam się rozgrzać po zakupach.
Rano okazało się,że mój mąż wziął 5 dni urlopu i będzie cały tydzień w domu,ale nie tylko on- młodsza też ma zwolnienie lekarskie i dopiero w środę idzie do kontroli-ma jakieś skurcze oskrzeli i niskie ciśnienie i podobno z tego powodu kaszle-zobaczymy jak będzie po lekach.
To że jesteśmy prawie wszyscy w domu nie jest niczym dobrym-same konflikty-już mam tego dosyć-najchętniej wyjechałabym na kilka dni.Źle wychowałam moje dzieci-są takie wybuchowe i zbuntowane i bałaganiary.
Trudno jest samej wychowywać dzieci,być dla nich ojcem i matką i pracować na dwóch etatach-nie da się.Niewiele już mogę zmienić na lepsze-one mają już swoje zdanie i racje-muszą się uczyć na własnych błędach-będzie to bolesna nauka.
Jutro urodziny starszej,a pojutrze moje,na sobotę mam gości i dodatkowo robię tort na chrzciny dla dziecka kolegi,ale prócz tego mam dużo wolnego w tym tygodniu-pracuję tylko w środę i niedzielę.Postanowiłam sobie,że odrobię straty w ćwiczeniach i będę bardziej rygorystycznie stosowała dietkę.
Dajcie mi kopa,bo ta cała nerwówka nie sprzyja odchudzaniu.
A z moją nową pracą chyba nic nie wyjdzie-podobno szef kuchni wcisnął swoją kumpelę(młodszą)Podobno spytał koleżankę ile mam lat-Ona na to ok40,a on się zdziwił i mówi -a ja myślałem,że to twoja koleżanka?ona-to jest moja koleżanka! -myślałem ,że ma ok20lat.Pomyślała wkurzona-ty szukasz fajnej dupy,czy kogoś kto coś umie.
mówi się trudno -zawsze się modlę tak jak ma mi być gorzej to niech mnie lepiej nie przyjmą do tej nowej pracy.
Ale się rozpisałam!już kończę.
Pozdrawiam!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
wkmagda
10 marca 2009, 20:31- niby co, my 40 -latki to za stare jesteśmy??? Co za męski szowinista! Może lepiej, że nie będziesz z kimś takim pracowac. Wiesz co, dziwię się, że wybrał kogoś z tak małym doświadczeniem. Chyba nie o gotowanie tu chodzi.
pollla
10 marca 2009, 19:40fajnie ze sie cieszysz ,ze juz jestem znow, buziooczki.Nie smuć się, bedzie lepiej, możesz stwierdzić to po mich wpisach hehe,ze raz lepiej a raz gorzej..sciskam Cię serdecznie
graziaIZ
10 marca 2009, 16:35kochana, bywa że ma sie gorsze dni a nawet gorsze tygodnie :( idzie nam źle albo jeszcze gortzej :( ale nie wolno sie poddawać ;) trzeba próbowac robić swoje bo inaczej zawriujemy albo stracimy resztki szacunku dla samych siebie;) wiec staraj sie nie poddawać, zapewne nie bedzie łatwo, ale może wiosna tchnie w ciebie nowe siły i dużo optymizmu :) jestem z toba i trzymam kciuki zebyś powoli przełamała ta zła passe :) śle dobre fluidy :)
Lucynka1985
10 marca 2009, 09:46Kochana, przyjdzie wiosna, przyjdzie słonko, przyjdzie i radośc oraz chęci do życia. Będziesz znów promieniała-zobaczysz :) A ten gorszy czas...nocóż, czasami tak w zyciu bywa, musisz to przeczekać. Ściskam serdecznie :)
crokus
10 marca 2009, 07:54Współczuję tych gorszych dni, mam nadzieję, ze wraz z nadejściem wiosny i dla Ciebie zaświeci słonko! Trzymam kciuki za powrót do ćwiczeń!
Zabka222
10 marca 2009, 07:48To naprawde niesamowite ze sa jeszcze tacy faceci - tacy szowinisci, ktorzy w pogoni za spodniczka odrzuca dobrego pracownika... Jak cos takiego slysze to mnie normalnie trzesie! Moj mlodszy braciszek tez ma urodziny 11 marca wiec obojgu wam bede skladac zyczenia:) A corki z balaganiarstwa wyrosna, zobaczysz:) Ja pamietam siebie jako nastolatke - nie cierpialam sprzatania! Papierki z cukierkow szly zawsze za kanape i takie tam;) A teraz - kochana, moja mama mowi ze jestem bardziej zawzieta do sprzatania niz ona:P Milego dnia i duzo usmiechu!