Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zimny wtorek i pechowy...


przez kilka dni nie pisałam na forum bo nie chciał mi wskakiwać kursor-mogłam jedynie w pamiętniku pisać-nie wiem co się dzieje czasem tak mam.
Dziś kolejny dzień wolny ale pogoda nie sprzyja choć już nie pada od rana.
Jakiś niefart mam bo rano chciałam wyjechać na zakupy i zawieść ubrania nieużywane do ośrodka pomocy ,no i autko mi nie odpaliło bo od czwartku stało w garażu z załączonym alarmem-akumulator słabiutki jest-pomógłby mi szwagier,ale kabelki mam zbyt krótkie i poczekam na R.jak wróci z pracy to podjedzie ze swoimi i spróbujemy przedłużyć i odpalić z jego akumulatora.
Więc zamiast piec pasztet z mięsa z rosołu zrobiłam krokiety z tego co mam w domku-na pasztet brakowało mi wątroby i jakiejś słoninki lub podgardla.
Jednym słowem zaoszczędziłąm-przyda się,bo jakaś pecholandia ostatnio mnie dopadła.
Mianowicie od tygodnia ciekła spłuczka ale nie musiałam sama jej naprawiać bo mój R.pokazał,że jest facet-no i już jest ok.Dziś R.spróbuje mi pralkę naprawić bo mam obwinięte drzwiczki i chyba z tego powodu elektro magnes nie zamyka jej no i przez to nie pierze.
A na dodatek dziś to auto-buuuu
Waga dziś niewiele większa niż na pasku,ale to pewnie wahania spowodowane zaleganiem w organizmie po tych imprezowych dniach-haha.
Dziś na śniadanko i obiad miałam kaszę jęczmienną z grzybami-pychota smakowało jak rizotto.
Lenia mam dziś więc tylko przetrę podłogę żeby ją odświeżyć i te krokiety ogromne sztuk 30 zrobiłam.
Jak R.wpadnie na obiad to pewnie zrobię do nich pomidorowy sos z zieleniną,bo dla samej siebie nie mogę obiadu pichcić-córki poza domem mam.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.