dziś zważyłam się i mam 85,5.
zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to kiedy i ile jem-tzw liczenie kcal-co prawda na razie na oko,ale jakoś mi wychodzi.
Wreszcie moge jeść moje ulubione owoce.Muszę Marka przekonać ,że dla mnie bardzo ważnejest ,by schudnąć,bo on wciąż by mnie karmił(nakupił bananów,mandarynek i jabłek+pełna lodówka.Trudno go przekonac ,że ser żółty jest dla mnie nie wskazany(on go lubi i też mi zrobił taką kromkę chleba)
Od piątku do wczorajszego wieczora byłam u M.
Jest moim najlepszym trenerem-nie da się z nim nudzić-w piątek ledwie
wypiliśmy herbatkę wyruszyliśmy z pełnym plecakiem chleba i torbą na
ramię ziaren zbóż i kukurydzy,by dokarmić ptaki i zające na terenach
zielonych pomiędzy Mysłowicami,Szopienicami,a Sosnowcem.
Start 14,50-powrót ok 20(była chyba godzinna przerwa na kawkę i herbatkę w knajpce w połowie drogi.
Ogólnie przeszliśmy od 10-12km w śniegu i po lodzie.w sobotę zrobiliśmy powtórkę od 11-13(tu ok 6km)
Zaczynam na nowo odkrywać moją naturę włóczęgi-jak byłam nastolatką to często wyruszłam na taką włóczęgę w pola i w góry ,by obcować z naturą.Nogi trochę bolą,ale warto było ,bo jednak takie zmęczenie jest dobre dla gubienia kg.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Juliana35
8 lutego 2010, 14:19bo z takiej natury się nigdy nie wyrasta tylko ona zasypia czasem na jakiś czas ale zawsze się budzi tak jak u ciebie
JohnRej
7 lutego 2010, 16:38Można Ci pozazdrościć świetnego spędzania czasu, no i trenera. Pozdrawiam! BUZIAKI!!!
inesseta
7 lutego 2010, 10:45Wynika ,że wreszcie jesteś szczęśliwa... Aż Ci zazdroszczę tych wędrówek... mój facet to tylko wersalka na niej laptopik i tak cały dzień...Pozdrawiam cieplutko-Beata.
izula67
7 lutego 2010, 10:18Cieszę się, że odnalazłaś siebie. Wiesz, lepiej późno niż wcale :)