Dzień 0
Czuje się jak zwykle, czyli nijako. Ani nigdzie wyjść...Ani.. No właśnie. W zasadzie nie jest to nawet dzień pierwszy, no właśnie ... Już zmieniłam... Znacznie bardziej pasuje dzień 0. Tak więc... Przeglądałam sobie jak zwykle strony w internecie bez celu, jak zwykle... No bo przecież co innego mogłabym robić? Zero życia towarzyskiego.. Ale to nie ważne skoro jestem samotnikiem. Ale pojawia się pytanie.. Czy nie jestem samotnikiem dlatego że jestem gruba? Niby mówię że mi to nie przeszkadza... Ta jasne.. Jak ma się z 30 kg na liczniku za dużo, każdemu to by przeszkadzało.. Ale najgorsze jest to, że tak naprawdę nie kontaktuję się z ludźmi... I z trudnością nawiązuje nowe kontakty. Boję się za każdym razem, że ktoś powie; "Grubasie! Ciebie nikt o nic nie pytał!" Dlatego też kontakty z osobami płci przeciwnej równe są zeru. No to właśnie przeglądałam internet i natrafiłam na zdjęci kobiet przed i po odchudzaniu. Mówię WOW!!. Ja też tak chcę! Ale jak to zrobić, przecież ja nie dam rady. Nie mam takiej samokontroli! Ale trzeba się wziąć bo inaczej będzie Forever alone. A jednak jak każda dziewczyna marzę o miłości. A z takim balastem w postaci kilogramów nadwagi raczej miłości nie znajdę. Nie oszukujmy się, każdy mężczyzna chce mieć piękną kobietę i móc się na chwalić przed kolegami. Chcę zacząć biegać... Ale bieganie, nie wiem czemu ale mnie krępuje. Myślę wtedy że każdy kto mnie mija myśli: O grubaska myśli że schudnie. Fuuu, ale jej brzuch faluje. Lub wiele rzeczy w tym stylu. Nie rozumiem co mnie obchodzi opinia obcych ludzi, ale jednak działa mi to na psychikę.. Przez to mogłabym całymi dniami nie wychylać nosa z domu. Nawet przy moich rodzicach nie wiem jak to określić... Nie jest to wstyd...ale takie dziwne uczucie. Które powoduje że przy rodzicach nie zacznę ćwiczyć czy coś, bo nie wiem chyba się po prostu krępuję. Czasami mam chęć schować się pod łóżko i nie wychodzić już stamtąd.. Nie wiem jak to zmienić. Miałam się dzisiaj zważyć, ale okazało się że moja waga pokazuje tylko 40 kg xD. Jestem już chyba taka ciężka że aż mi się waga zbuntowała i przestała działać, albo chciała mnie pocieszyć i zachęcić do walki o zgrabną sylwetkę.... Uważam że najlepiej dla mnie by było gdybym miała towarzysza broni.. Wtedy byśmy mogli razem motywować się nawzajem. Razem biegać itp. Chcę schudnąć nie dla kogoś, tylko dla siebie. Dość już mam tych przytyków rodziców...: "Może lepiej tego nie jedz? Patrz i tak już dobrze wyglądasz. Weź się za siebie, ile ważysz już pewnie ponad 100 kg. " Wiem że chcą dla mnie dobrze, ale zawsze wychodzi z tego tyle, że ja na przekór robię coś zupełnie innego. A przecież tu chodzi o mnie! O moje życie i zdrowie!! Boże, wiem o tym a i tak nie mogę sobie tego wytłumaczyć!! Masakra. Mam nadzieję, że się przestawię, że zacznę w końcu walczyć o siebie.
Kończę wywód. Pozdrowienia.
Przepraszam za błędy, Piszę szybko to co mi na sercu leży.
Zeppelinowa
31 marca 2014, 17:06Dokładnie. To twoje życie i jeżeli ty go nie ogarniesz to nikt tego nie zrobi. Oczywiście, ze możesz schudnąć, wystarczy chociaż trochę się postarać. I nie przejmuj się aż tak tym, co ludzie powiedzą. Chcesz iść pobiegać to idź, załóż słuchawki i miej gdzieś cały świat. :)
grubasek005
30 marca 2014, 21:56Dasz radę, postaw sobie cele i realizuj a sama zobaczysz jak szybko te kilogramy Cię opuszczają .
Futrzak.futrzak
30 marca 2014, 21:58Niech mnie opuszczają Nie będę za nimi płakać ;)
Angela104
30 marca 2014, 21:50Nie możesz mówić , że nie dasz rady ! Takim podejściem niczego nie zmienisz ! To jest Twoje życie i Twoje ciało , Twój czas wykorzystaj go jak najlepiej a obiecuję Ci że nie będziesz żałowała ! Piszesz, że siedzisz sama przeglądasz strony ..a czy w tym czasie nie mogłabyś porobić prostych ćwiczeń , np przy muzyce lub serialu ? Dla chcącego nic trudnego pamiętaj. I weź się za siebie, bo jesteś młodziutka i na pewno masz w sobie tą siłę ;) Powodzenia !! Wytrwałości ;)
Futrzak.futrzak
30 marca 2014, 21:57Własnie takie nawyki jak opisałaś muszę w sobie wyrobić. I mam nadzieję, że któregoś dnia po prostu spojrzę wstecz i powiem: "Jak ja tak mogłam żyć". ;)
Agusia42274
30 marca 2014, 21:43Witaj! Uśmiechnij się i zacznij walczyć. Też miałam różne kryzysy w życiu ale pomyślałam sobie dość kochana czas pomyśleć o sobie.Zacznij od małych kroczków zmniejszaj sobie porcje. Ja kupiłam sobie kijki i zaczęłam chodzić, wiara, wiara czyni cuda. Jeżeli ja chudnę to Tobie też się uda uwierz w siebie. Załóż sobie krótkie terminy np. do świąt nie jem słodyczy! Głowa do góry powodzenia!
Futrzak.futrzak
30 marca 2014, 21:50;). Dziękuję za miłe słowa. Najgorszy jest początek, a potem kryzys, który po jakimś czasie następuje. Ale w końcu jak zacznę mam nadzieję, że będę się tego trzymać.
noir9
30 marca 2014, 21:32hmmm... masz 18 lat :) to taki piękny wiek, żeby coś zmienić. chowanie się pod łóżko nic Ci nie da. chcesz czekać do 20,30,40? :> na vitalii pełno jest wyzwan, gdzie dziewczyny motywują siebie na wzajem. może dopóki nie znajdziesz towarzysza broni w realu to takie rozwiązanie da radę? metodą malych kroczków i w końcu zawalczysz o siebie. powodzenia i 3mam kciuki.
Futrzak.futrzak
30 marca 2014, 21:45Dziękuję z miłe słowa. Właśnie dlatego zaczęłam prowadzić tu pamiętnik ;). Myślę, że tym razem dam radę. Nie chcę już dłużej żyć z tą ciągłą niepewnością. ;) Pozdrawiam.:)