Dziś rano biegałam i zrobiłam parę przysiadów, potem śniadanie: pomidor, cukinia, ogórek podsmażony, ale bez tłusczu i kromka chleba ciemnego. W szkole nic nie jadłam i po powrocie: parę truskawek, płatki fitness yhh trochę ich było, w prawdzie nie pół paczki, ale sporo, 1/2 loda algida to tak z 47kcal, więc nie było tragicznie, potem kawałek drożdżówki, trochę kalafiora z curry i chilli, kawałek arbuza i trochę czereśni. No gdyby nie ten lód, drożdżówka, płatki toby było nawet nieźle. Wypiłam zieloną herbatkę i poszłam biegać od 18.17-19.50. Czyli 1h33'. Może coś spaliłam, no mam nadzieję.
Od paru dni na wadze jest 54,9kg. Chcę już moje wymarzone 50kg. Lub 45kg.
Teraz nie zamierzam się ważyć. W sobotę przyjeżdża Ulcia, więc będzie rozpierdol, już jesteśmy umówione na kfca, pochłonę dwa bsmarty lub zestawy, a zobaczymy! W sumie w kfcu dawno nie byłam, więc co mi szkodzi:)
Za to we wtorek jedziemy na wycieczkę, więc będzie sporo zwiedzania. Poza tym mamy w planach chodzenie po górach. Ograniczę jedzenie do śniadania i lunchu, to może troszkę zrzucę i zważę się po wycieczce.
justys1990
5 czerwca 2013, 21:46No i tak trzymaj!!! nie martw się, że tyle zjadłaś, bo napewno już to spaliłaś=] Też chce ważyć 50 kilo hehe, ale ponieżej to nie polecam nie ważna jest waga tylko wymiary!!!