Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
4-dniowa wpadka, ale suma sumarum była poprawa


Obóz świetnie przepracowałam, wgl nie myślałam o jedzeniu= jadłam zdrowo, nie przejadałam się= schudłam. Twarz jakby bardziej moja. Załamanie przyszło dopiero jak wróciłam do szkoły. I to na dwa dni przed zawodami. Nie był to wazny start, ale biegłam już opuchnięta i zła na siebie. Przez 4 dni "odżywiałam się" za pomocą 1-2 napadów dziennie, praktycznie wszystko słodkie. Nie mogłam się psychicznie ogarnąć. Czuję teraz jakieś 5kg na plusie, ale może choć trochę to woda nie tłuszcz. Najważniejsze , że już wróciłam do siebie. Leci 3 czysty dzień, trenuję już normalnie (te dni napadów nie miałam kompletnie sił, nic w nogach a w brzuchu jakieś 5 ton syfu). I.... mam mega nadzieję, ba, napiszę PEWNOŚĆ, że nie złamię się przez ten miesiąc. Mam właśnie za miesiąc MP w przełajach. Wierzę, że dam z siebie wszystko, wiem że nie wygram ze wszystkimi zawodniczkami, ale jeżeli wygram ze swoimi nawykami, uzależnieniami, lenistwem to na pewno będzie kilka miejsc do przodu! :)

W najbliższym czasie mocno czyszczę michę i sporo się ruszam (no ale to norma, sezon mam za chwilę) i czekam aż zejdą nadprogramowe kg. Dodatkowo wysypiam się w nocy. Plan tygodniowy rozpisany, nie ma spiny, nie mam jakiś perfekcjonistycznych założeń. Tylko tyle żeby się lepiej żyło. 

A tak z konkretów, np. wczoraj:

1. banan, 2 jabłka, 4 kromki razowca z filetem z piersi kurczaka i papryką, kawa z mlekiem owsianym

2. 2 jabłka

45min ćw reh. ogólna sprawność

3. ok.80g kaszy jaglanej z cukinią i suszonymi pomidorami, 3 mini parówki 93% mięsa (generalnie nie jadam przetworów mięsnych, ale wpadły, bo wpadły), ok.100g kremu z buraczków, 5 kromek lekkiego orkiszowego

trening jakiś mega długi, że olaboga: 2km trucht+ 5km zakres 1/2 (4:20/km) + 8min ćw+ 3x2min szybko/2min trucht+ 4x1min/1min + 2km trucht, rozciąganie (14km)

w trakcie izotonik z 250ml soku pomarańczowego i 500ml wody z solą

4. mały shake owocowy tylko 70kcal, jabłko, 5g bcaa, bułka owsiana, kawałek papryki, gruby plaster twarogu włoskiego


Dzisiaj nie biegam, bo na ten tydzień będzie  tak 70-75 km, a biodro mnie napierdziela

1. owsianka 35g płatków owsianych, 15g otrąb pszennych, 10g chia, garść jagód goji, banan, malutka gruszka, kawa z mlekiem owsianym

2. bułka razowa z ziarnami z szynką (! jak ja naprawdę nie jadłam wyrobów wędlinarskich od pół roku, ale innej nie było, a nie zabrałam żarcia z domu xd) i warzywami, jabłko, 300ml soku pomidorowego

3. 50g wafli orkiszowych, jabłko, roszponka, 200g kukurydzy, 2 pomidory, ok.40g kiełków, 100g tuńczyka, łyżeczka oliwy

4. 2 kromki lekkiego razowca, pół małego awokado, 2 marchewki

basen 40min i ćw. rehabilitacyjne wzmacniające

na kolacje planuję sałatkę z brokuła, roszponki, 2 jaj , pestek słonecznika i ogórka kiszonego

do tego troszkę ruchu typu spacerek i wgl żeby dużo nie zalegać na kanapie, bo mamy piąteczek i nie trzeba się tyle uczyć ;))

Z treningu to:

 w pon dogorywałam po zawodach (5km w crossie, a tak wgl to czwarta byłam więc nieźle, bo całkiem mocna obsada) - 12km rozbiegania

we wtorek miałam robić interwały ale to było po tych napadach to się skończyło na 6km rozbiegu+5x30''/30'' + 1.5km truchtu

środa zrobiłam to, co miało być we wtorek : 6km rozbieg, 10x30'' mocno/30'' trucht +10min trucht+ ćw. wzmacniające,   basen 40min

wczoraj to co pisałam, dzisiaj basen i ćwiczenia, a jutro będzie coś mocniejszego pewnie wyjdzie z 15, w niedzielę zawsze mamy rozbieganie 14-16km i 1h sprawności na hali.

Trzymajcie się i podnoście za każdym razem, ja wierzę, że warto. Z resztą widziałam już na obozie. Da się!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.